W przypadku naszego kraju prawdopodobieństwo poluzowania polityki pieniężnej jest niższe, ponieważ nie jest on bezpośrednio dotknięty kryzysem płynności, a na pewno nie w takim stopniu, jak zachodnie systemy finansowe.

Mimo że odczyt danych o PKB w USA był nieznacznie lepszy od oczekiwań (spadek o 0,3% zamiast o 0,5% w ujęciu rocznym), było to najgorszy kwartał gospodarki amerykańskiej od 2001 roku. Publikacja danych nie zmieniła jednak obrazu rynku. Można jednak podejrzewać, że - mimo wzrostów zarówno na giełdach europejskich, jak i amerykańskich - dobry nastrój inwestorów może w najbliższych dniach wyparować. Pierwszym sygnałem ku temu staje się wczorajsze (oraz nocne) umocnienie jena wobec dolara australijskiego oraz nowozelandzkiego, którym towarzyszył spadek cen ropy oraz złota. Odnotowano również umocnienie dolara wobec euro po krótkim okresie słabości, kiedy kurs EURUSD osiągnął nawet 1,32.

Dziś w kalendarzu maraton danych makroekonomicznych, zarówno z Eurolandu, jak i ze Stanów Zjednoczonych. O 11:00 opublikowane zostaną odczyty stopy bezrobocia oraz wstępnych danych o inflacji w Eurolandzie (oczekiwany jest spadek średniej stopy bezrobocia do 7,5% z 7,6% oraz inflacja na poziomie 3,2% w ujęciu rocznym). Kolejne odczyty pochodzić będą ze Stanów i będzie to kontynuacja wczorajszego raportu o PKB. O 13:30 dochody oraz wydatki osobiste Amerykanów (oczekuje się, odpowiednio, wzrostu o 0,1% i spadku o 0,3% w ujęciu miesięcznym), a także indeks kosztów pracy (oczekiwany jest wzrost o 0,7% w ujęciu kwartalnym), natomiast o 14:45 i 14:55 ogłoszone zostaną wartości dwóch istotnych indeksów: Chicago PMI (prognozy mówią o poziomie 48 pkt.) oraz indeks Uniwersytetu Michigan (spodziewany na poziomie 57,5 pkt.). Publikacje danych mogą mieć ograniczony wpływ na rynek.