Czy można wyznaczyć datę załamania tego systemu? Oczywiście jest to trudne, ale można w tym celu posłużyć się znowu pewnym zestawem historycznych analogii. Po pierwsze, system z Bretton Woods przetrwał 26 lat (od 1945 do 1971 roku). Chińczycy wprowadzili stały kurs swej waluty wobec USD po drastycznej dewaluacji juana ze stycznia 1994 roku. Jeśli ten system miałby przetrwać tyle, co poprzedni system stałych kursów walut europejskich wobec dolara, to powinien dokonać swego żywota około 2020 roku.
Co ciekawe, ta data zbliżona jest do daty oczekiwanego upadku Chińskiej Republiki Ludowej wywiedzionej z analogii do losów ZSRR. Trzeba pamiętać, że niskie ceny chińskich towarów są po części konsekwencją – obok niezwykłej pracowitości i inteligencji Chińczyków – gospodarki rabunkowej prowadzonej na zasobach naturalnych i społecznych przez tamtejszych komunistów („polityka jednego dziecka” itp.). Doświadczenie Związku Radzieckiego poucza, że społeczeństwo jest w stanie wytrzymać taką politykę rabunkowej eksploatacji zasobów przez dwa pokolenia, ale nie dłużej.
Przykładając ramy czasowe istnienia ZSRR (1922–1991), otrzymujemy 2018 rok jako datę odpadnięcia z nazwy obecnego państwa chińskiego literki „L”. Warto pamiętać, że ZSRR zafundował sobie prezent w postaci igrzysk olimpijskich w Moskwie na swoje 58. urodziny. Jedenaście lat później był tylko wspomnieniem. Chińscy komuniści objęli pełnię władzy w Państwie Środka w 1949 roku. Olimpiada w Pekinie zorganizowana została w… 59. urodziny ChRL. Jedenaście lat po tej olimpiadzie wypadnie rok 2019...
Jeszcze jedna analogia rodem z Azji: w 1988 roku Koreańczycy (ci niekomunistyczni) z dumą organizowali igrzyska w Seulu. Nieco ponad dziewięć lat później, na przełomie 1997 i 1998, w apogeum „kryzysu azjatyckiego” (wywołanego utrzymywaniem przez kraje Azji Południowo-Wschodniej stałego kursu swych walut względem dolara) Korea Południowa została uratowana przed bankructwem jedynie dzięki interwencji Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jeśli ta banalna historia powtórzy się w wypadku Chin, to apogeum „kryzysu chińskiego” wypadnie na przełomie lat 2017 i 2018. To, że obecnie połowa z 20 najwyższych budynków świata znajduje się w Chinach, jest wymownym dowodem na to, że tamtejszy boom wkroczył już w końcową fazę. Jak widać z tej wyliczanki, „rozpad Bretton Woods II” możemy sobie w kalendarzu zaplanować na lata 2017–2019 (patrz 2007–2009 na giełdach).
[srodtytul]Szokująca prognoza?[/srodtytul]
Czy taka prognoza – niezależnie od jej trafności – może szokować? Nie, jeśli pamiętamy uwagę amerykańskiego politologa George’a Friedmana ze wstępu do jego wydanej w 2009 roku książki zatytułowanej „Następne 100 lat. Prognoza na XXI w.” (The Next Hundred Years: A Forecast for the 21st Century) na temat tego, że świat z roku 1920 niczym nie przypominał świata z roku 1900 (trzy cesarstwa rządzące „od zawsze” Europą były już wtedy tylko wspomnieniem), świat z 1940 roku różnił się diametralnie od tego z 1920 roku (po władzę nad światem szły totalitarne mocarstwa z III Rzeszą na czele, miażdżąc ład liberalno-demokratyczny wprowadzony po I wojnie światowej), świat z 1960 roku nie przypominał tego z 1940 roku (po „tysiącletniej” Rzeszy nie było śladu już od 15 lat), w 1980 roku wydawało się, że USA, które jeszcze niedawno triumfalnie umieściły swą flagę na Księżycu, są na prostej drodze do upadku gospodarczego, a przyszłość należeć będzie do „postępowego” ZSRR, gdy tymczasem w 2000 roku Związek Radziecki nie istniał już od dziewięciu lat, a USA były określane jako jedyne „hipermocarstwo”. „Expect unexpected” – „spodziewaj się nieoczekiwanego” – to jedyna racjonalna reguła, którą można wynieść z tej lekcji historii. Jednak jest pewne: świat w 2020 roku będzie zupełnie odmienny od tego z roku 2000.