Wzrost kursu Bitcoina można wiązać z jego antysystemowym charakterem, który zwiększa wartość tej najpopularniejszej kryptowaluty w obliczu potencjalnych problemów systemowych.
W kontekście rosnących napięć politycznych oraz obaw o stabilność systemów finansowych, inwestorzy coraz częściej postrzegają Bitcoina jako formę cyfrowego zabezpieczenia kapitału.
Od początku października w Stanach Zjednoczonych obserwujemy tymczasowe wstrzymanie części działalności rządu, spowodowane brakiem uchwalenia ustawy budżetowej przez Kongres. Ogranicza to wydatki federalne, a wielu pracowników sektora administracji państwowej trafiło na przymusowe urlopy. Taka sytuacja może potrwać od kilku dni do nawet kilku tygodni, w zależności od tempa prowadzonych negocjacji politycznych. Ostatni „government shutdown” miał miejsce w 2018 r. i trwał aż 35 dni.
Notowania Bitcoin zbliżają się obecnie do swojego historycznego szczytu na poziomie 124,5 tys. dolarów, osiągniętego 14 sierpnia tego roku. Przełamanie tego oporu mogłoby być istotnym sygnałem dla rynku, że rozgrywanie Bitcoina w oparciu o cykliczność nie jest już w pełni skuteczną strategią.
Zgodnie bowiem z czteroletnimi cyklami, szczyt hossy przypada na wrzesień tego roku, co tradycyjnie oznaczałoby rozpoczęcie rocznej bessy. Wyjście Bitcoina powyżej 125 tys. dolarów mogłoby jednak w mojej ocenie zmienić ten scenariusz, sygnalizując przedłużenie pozytywnej fazy rynku.