Na razie nie ma powodu, by nie zakładać, że spadek będzie kontynuowany. Zatrzymanie przeceny na wsparciu to jedno, a odbicie i powrót do wzrostu to zupełnie co innego. Każda ze stron ma swoje argumenty. Podaż trzyma się założenia, że przecież ceny spadają, a znowu popyt sygnalizuje, że ten spadek jest mizerny i do tego bardzo powolny. Każdy ma trochę racji. To z pewnością nie jest tendencja, która pozwalałby spokojnie otwierać pozycje. Poziomem odniesienia pozostaje szczyt na 2875 pkt. To on będzie rozgraniczał oczekiwanie na spadek, od oczekiwania na wzrost cen.