Problem w tym, że na razie nie wiadomo, czy ten wysoki obrót potwierdza fakt dojścia wykresu cen do poziomu wsparcia na 2800 pkt, czy też potwierdza fakt, że poziom ten nie został pokonany i pojawiło się odbicie.
Dzień rozpoczął się niewielką zmianą, ale skoro poprzednia sesja zakończyła się nisko, to nawet ta wczorajsza mała zmiana na początku notowań skutkowała tym, że na rynku terminowym ceny zeszły pod dołek ruchu, jaki z problemami trwa od wyznaczenia szczytu trendu. Pogłębienie spadku miało miejsce nie tylko na otwarciu, ale już w trakcie prologu (przed rozpoczęciem notowań na rynku akcji) doszło do dalszego spadku. Notowania na rynku akcji tylko potwierdziły, że ten kierunek ruchu cen jest słuszny, bo pojawiła się podaż. Ostatecznie indeks WIG20 zatrzymał się 10 pkt nad poziomem 2800 pkt, a kontrakty tylko 3 pkt. Niższy poziom notowań kontraktów względem indeksu nie jest zaskakujący, gdyż uwzględniane są tu planowane wypłaty dywidend, które będą obniżały wartość WIG20 w najbliższej przeszłości.
Po kilku godzinach konsolidacji, a później powolnego wzrostu pojawiła się próba zredukowania skali przeceny. Powiodła się ona połowicznie. Ostatecznie minusy przy zmianie cen kontraktów pozostały, ale poziom zamknięcia nie jest tożsamy z minimum sesji.
Wczoraj opublikowano dane o dynamice produkcji przemysłowej w strefie euro, która okazała się niższa od prognoz. To było jednym z czynników wczorajszej słabości euro oraz pośrednio złotego. Po południu pojawiły się dane z USA. Dynamika sprzedaży detalicznej okazała się zbliżona do prognoz. Zgodna z oczekiwaniami była także liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. To ważne, bo wygląda na to, że sytuacja przy tej publikacji normalnieje, choć nie może umknąć naszej uwadze, że to piąty z rzędu tydzień, podczas którego złożono ponad 400 tys. nowych wniosków. Przypomnę, że ten poziom liczby wniosków uchodzi za nieformalny mur między zakresem wskazującym na poprawę na rynku pracy (wartości niższe od 400 tys.) a brakiem takiej poprawy (wartości wyższe). Wczorajszy odczyt nie jest jeszcze tym, czego po rynku pracy w USA oczekują optymiści z prezydentem na czele.