Zamknięcie tego dnia miało miejsce w pobliżu poziomu oporu na 2380 pkt. Jego pokonanie umożliwiłoby dalszą zwyżkę i walkę o powiększenie korekty. Tymczasem w czwartek nie udało się pokonać tej bariery. Droga do powiększenia korekty została przymknięta. Szanse jeszcze były, gdyby ceny znajdowały się nad poziomem wsparcia, jakim było dolne ograniczenie konsolidacji ze środy. To wsparcie zostało przełamane podczas wczorajszych notowań. Efektem tego było przyspieszenie spadku. W końcówce wczorajszych notowań rynek po raz kolejny w tym samym tygodniu znalazł się w okolicy wtorkowej luki bessy.

Słabość popytu podczas wczorajszej sesji odczytywać należy jako potwierdzenie słuszności założenia, że trend jest cały czas spadkowy. Ostatni miesiąc na rynku nie zmienia faktu, że to właśnie spadek cen z pierwszych dwóch tygodni sierpnia jest ostatnim znaczącym ruchem w jednym kierunku, a zatem to ten spadek wyznacza nam tendencję dominującą. Ostatnie cztery tygodnie są korektą tej tendencji. Korektą niezbyt imponującą. Taki zlepek obserwacji sprawia, że nie pozostaje nic innego, jak założyć, że trend, który rozwinął się na początku sierpnia (nastawienie negatywne obowiązuje nieco dłużej) będzie kontynuowany. Jeśli takie założenie przyjąć na poważnie, to znaczy, że oczekujemy dalszego spadku cen, także pod dołki z sierpnia. Taki rozwój wydarzeń jest całkiem możliwy. Trendu trzymamy się do chwili, gdy nie pojawią się symptomy jego zmiany. W tej chwili takich symptomów nie widać.

O ile analiza techniczna sygnalizuje możliwość dalszej przeceny, to czynniki okołorynkowe, a w szczególności publikowane dane makro, wskazują na możliwość powrotu zainteresowania rynkiem akcji. Obawy dotyczące możliwości nadejścia recesji w USA na razie pozostają głównie w sferze medialnej. Same publikacje nie są może huraoptymistyczne, ale jednocześnie nie potwierdzają powrotu recesji. Pośrednim potwierdzeniem, że nie jest aż tak źle, jest krygowanie się Fed przed wdrożeniem kolejnego programu skupu obligacji.