Mark Hulbert pociesza tych, którzy liczą na wzrosty cen w najbliższym czasie. Tym razem przywołuje statystki działań osób związanych ze spółkach, czyli tzw. Insiderów. To oni muszą każdą transakcję papierami spółki, z którą są związani, raportować regulatorowi. Dzięki temu można śledzić poczynania tych osób, a świadomość, że ich wiedza dotycząca jakieś spółki jest wyjątkowa sprawia, że ich ruchy mogą być bardziej wiarygodne. Takie jest przynajmniej założenie. Przez większość czasu liczba papierów sprzedawanych przez insiderów jest wyższa od liczby papierów kupowanych, co ma związek z prostym faktem, że najczęściej akcje nabywane są przez menedżerów w ramach premii lub właściciele spółki wyprzedają papiery nabyte jeszcze przed wejściem jej na rynek giełdowy. Stąd sytuacja, gdy choćby liczba papierów sprzedawanych zrówna się z liczbą papierów kupowanych przez insiderów jest wyjątkowa. I na taki wyjątek wskazuje Hulbert. Jak podaje, posługując się danymi Vickers Weekly Insider Report publikowanego przez Argus Research, średni poziom relacji liczby papierów sprzedawanych do kupowanych wynosi 2-2,5. W ubiegłym tygodniu relacja ta spadła do 1,27, a ośmiotygodniowa średnia obniżyła się do 1,03.  Dla tej średniej to najniższy poziom od koca 2009 roku oraz początku roku 2009.

Dane są pocieszające, choć naturalnie nie odnoszą się do jednej sesji. Akurat dziś niewiele nam pomogą, gdyż po nawet niezłej sesji w USA nastroje się pogorszyły. Na rynkach azjatyckich przeważa podaż. Dziś pojawiła się informacja o obniżeniu przez agencję Moody's ratingu dwóch dużych francuskich banków. Zmiana motywowana była zaangażowaniem w instrumenty długu greckiego, co w kontekście rosnącego prawdopodobieństwa bankructwa tego kraju staje się czynnikiem pogarszającym ocenę zaangażowanych wierzycieli. Sama zmiana ratingu nie jest zaskoczenie, gdyż mówiło się o takiej możliwości od początku tygodnia. Banki już odchorowały ten fakt spadkiem cen. Dziś nie będzie więc to ciężar dla rynku. Ten dążył tą informację zdyskontować.

Dla nas liczy się to, że nie będziemy na początku sesji walczyć z luką, ale zaczniemy notowania poniżej poziomu wczorajszego zamknięcia. Skala spadku nie musi być duża, ale to wystarczy, by zasiać zwątpienie w możliwość zamknięcia luki z poniedziałku.