Sesja w Stanach zakończyła się niewielkimi zmianami cen. To był efekt końcowego spadku, który zniwelował niewielki wprawdzie, ale jednak, wzrost. Indeks przemysłowy Dow Jones oraz S&P500 właściwie się nie zmieniły względem poniedziałkowego zamknięcia, a indeks Nasdaq stracił na wartości mniej niż 1 proc. O przyczynach końcowego osłabienia nie rozprawa się za wiele, ale za to mówi się wiele na temat tego, czym zakończyć się może dzisiejszy, drugi dzień posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest operacja mająca na celu wydłużenie średniego terminu życia posiadanych przez bank centralny obligacji skupionych w ramach poprzednich programów luzowania ilościowego. Panuje przekonanie, że Fed będzie sprzedawał obligacje o krótszym terminie zapadalności, a skupował te długoterminowe. W wyniku tej operacji suma bilansowa Fed się nie zwiększy (nie będzie efektu zwiększenia bazy monetarnej), ale nie będzie ona spadała przez długi czas, a więc podtrzymywany będzie efekt poprzednio wykonanych zakupów. Program skupu obligacji w ramach luzowania ilościowego został zakończony w czerwcu, ale Fed nadal jest aktywny na rynku, gdyż stale dokonuje zakupów za środki z wykupionych obligacji.
Jeśli faktycznie Fed ustali taką formę wsparcia, to nie będzie ona miała większego znaczenia dla rynków, gdyż zostało to już zdyskontowane. Bardziej radykalne działania wspierające mogłyby wywołać pozytywną reakcję na rynkach akcji. Dla nas ma to niewielkie znaczenie. My borykamy się z oporami, które i tak mają raczej symboliczne znaczenie. Teraz na tapecie jest linia trendu, ale faktycznie dopiero pokonanie poziomu 2500 pkt. będzie miało jakąś wartość. Sama linia niczego nie zmieni. Wczorajsze podejście w jej okolicę to dobry start na dziś. Przynajmniej może być ciekawie, bo sfera makro nie daje wielu ciekawych publikacji.