Po głębokości korekty poznaje się siłę panującej tendencji. Jak na razie wygląda na to, że środowy wzrost jest częścią silnego ruchu, gdyż wczorajsze zachowanie rynków akcji wskazuje na to, że podaż nie ma wiele do powiedzenia. W naszym przypadku jest to tym bardziej znamienne, że podaż nadal jest pewna swego i buduje pozycje, co przejawia się wzrostem LOP. Skąd to przekonanie o spadkach? Nie wiem. O ile jasne jest, że przywoływana przeze mnie analogia do wydarzeń z początku 2009 roku może się nie sprawdzić, a rynek może pójść inną ścieżką, to jednak trudno jest ignorować fakt, że od dołka ceny wzrosły o prawie 200 pkt. Przyjmowanie za pewnik, że to tylko korekta w spadku wydaje się dość ryzykownym posunięciem. Owszem, istnieje czynnik ryzyka w postaci kryzysu Europy. Czy zatem ten czynnik sprawia, że tak znaczna grupa graczy ustawia się na scenariusz załamania strefy euro? Gdyby rynek miał antycypować taki scenariusz, to bylibyśmy znacznie niżej, a zachowanie cen byłoby zdecydowanie odmienne. Tymczasem jest ono obecnie przynajmniej neutralne, choć dla części graczy już dotychczasowe zmiany pozwalają na ustawienie się z myślą o wzrostach.
Czy już dziś zobaczymy wybicie z kreślonej wczoraj konsolidacji? Publikacja danych o stanie rynku pracy w USA temu sprzyja. Ostatnio ich waga nieco spadła. Rynek nadal spogląda na tą publikację z uwagą, ale ostatnie odczyty sprawiają, że nie ma tu już tyle emocji. Wygląda bowiem na to, że najgorsza faza jest już za nami, a najbliższe miesiące to będzie powolny wzrost liczby etatów. Zbyt szybki, by mówić o załamaniu, ale zbyt wolny, by pojawiły się opinie o poprawie na rynku pracy. Kolejne publikacja będą więc w większości wypadków bezbarwne. Dzisiejsze dane mogą okazać się nieco lepsze od oficjalnych prognoz, ale mam wątpliwości, czy będzie to wystarczającym impuls. Raport ADP wskazuje na możliwość większej poprawy, ale przypominam, że mamy okres przedświąteczny i taka zmiana nie jest czymś zaskakującym. Poza tym środowy raport jest już znany, a więc rynek mógł dokonać dopasowania.