Słabe nastroje wynikają z wczorajszego zachowania amerykańskich rynków akcji. Te poddały się wczoraj umiarkowanej przecenie. Skala spadku nie jest duża, ale nie to była tu najważniejsze. Ważny był sam spadek, bo początek sesji był bardziej obiecujący. Serwisy są zgodne, że za przecenę odpowiadają dwa czynniki. Pierwszym jest doniesienia o tym, że Niemcy nie zgodzą się na powiększenie skali wsparcia w ramach ESM. Problem w tym, że Angela Merkel nie powiedziała wczoraj niczego, czego nie powiedziała na ostatnim szczycie. Czy więc faktycznie rynek reagował na te wieści, czy też wykorzystał ich przypomnienie, by poddać się fali zniecierpliwienia?

Drugim czynnikiem przeceny był podobno efekt wczorajszego posiedzenia amerykańskiego Komitetu Otwartego Rynku. Zakończył się niczym, a podobno oczekiwano jakichś działań. Podobno, choć nie mam pojęcia, na jakiej podstawie. Obecne zachowanie gospodarki amerykańskiej jest może dalekie od optymalnego, ale nie jest takie słabe, by ponownie wymagało angażowania polityki pieniężnej. Zresztą ta przecież nadal jest ultraluźna. Zatem i w tym wypadku mam podejrzenia, że komunikat stał się tylko pretekstem, a nie faktyczną przyczyną. Przyczyną mogłoby być zniecierpliwienie i rezygnacja części uczestników rynku z dalszego oczekiwania na pozytywne wieści. Wczorajsze zachowanie cen wskazało na niezbyt dobrą kondycję popytu. Nie dotyczy to tylko naszego rynku, ale także największej paru walutowej, na której zakupy euro w dolarach trwały krótko i nie zdołały podnieść ceny wspólnej waluty w znacznym stopniu w porównaniu z poprzedzającym tą zwyżkę spadkiem. Tu skutkowało kolejną falą przeceny i spadkiem do 1,3000.

Słaby początek sesji sprawi zapewne, że dojdzie do testu wczorajszego minimum. Przełamanie go, sprowadzi ceny w pobliże poziomu dołka z 24 listopada, który znajduje się na poziomie 2122 pkt. Czy to minimum będzie wystarczająco silnym wsparciem? Nie ma to znaczenia, bo nie wsparcia nas teraz interesują. W trakcie spadków to opory są ważniejsze, a ten najbliższy znajduje się na 2240 pkt. i dopiero jego pokonanie będzie miało dla nas jakąś wartość.