Pozostaje nam zastanawiać się, czy wtorkowa  zwyżka jest czymś więcej niż tylko jednodniowym wyskokiem. Wczoraj wprawdzie została powiększona jego skala, ale był to tylko chwilowy wzrost związany z pożyczeniem bankom w Europie prawie 0,5 bln euro przez ECB. Ten wzrost szybko wtedy zgasł, a dzień zakończył się mniej optymistycznie. Skala spadku od szczytu nie była jednak tak duża, by uniemożliwić ponowienie akcji przez popyt. Odpowiedź na pytanie o istotność wtorkowego wzrostu mamy szansę dostać już dziś.

Myślę, że możliwość wzrostu jest całkiem realna, co ma związek z zachowaniem wartości euro do dolara. Wspólna waluta ma potencjał do wzrostu za sprawą pesymizmu, jaki wobec niej przejawiają spekulanci. Nie znaczy to, że trend na rynku EURUSD się zmieni, ale może dojść do bardziej okazałej korekty, która może zaprowadzić ceny ostatecznie w okolicę 1,3900.

Rating Węgier został wczoraj obniżony do poziomu śmieciowego. Wprawdzie ostatnio agencje wypowiadały się o Polsce pochlebnie w kontekście planowych reform, ale prawdopodobnie i nam się dostanie rynkowo rykoszetem. To będzie więc jeden z czynników osłabiających notowania akcji na początku sesji. Niestety, chyba dużo jeszcze czasu minie, zanim kraje regionu będą rozróżniane między sobą. W tym wypadku dobrze byłoby widzieć różnicę między Węgrami, a Polską. Może to i „bratanki", ale gospodarczo to jednak dalecy krewni. Analitycy Nomury wskazują na możliwość pojawienia się w I połowie przyszłego roku problemów z finansowaniem Węgier. Ci sami analitycy wskazują na to, że presja na przecenę węgierskich aktywów nie będzie duża, gdyż to nie pierwsza taka ocena długu Węgier i ci, co mieli sprzedać, to już dawno sprzedali.