W efekcie na wykresie dziennym zaobserwować można cztery czarne świeczki. Ostatnio cztery świeczki w trakcie jednego tygodnia na terminowym pojawiły się w tygodniu międzyświątecznym na koniec roku 2011.

Spoglądając na wykres dzienny, można zauważyć, że wspomniane cztery czarne świece pojawiły się w okolicy linii łączącej szczyt z sierpnia i października. Dla podaży jest to powód do twierdzenia, że faza zwyżki już się prawdopodobnie zakończyła, a rozpoczęła się faza spadku w ramach wahań w zakresie szerokiego trójkąta. O ile taki scenariusz warto brać pod uwagę, o tyle nie on jest scenariuszem bazowym w tej chwili.

Obóz podaży powinien hamować apetyty przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze, skala spadku nie uzasadnia nadmiernego pesymizmu, gdyż nie oznacza ona końca trendu wzrostowego. Dobrze to widać na wykresie godzinowym kontraktów, na którym co prawda pokonana została linia wznosząca, ale nadal kluczową rolę odgrywa tu poziom wsparcia w okolicy 2300 pkt, gdzie mamy dołek z poniedziałku 30 stycznia. W tych okolicach biegnie również linia równoległa do linii opartej o szczyty, a więc to potencjalne wsparcie w ramach kanału wzrostowego.

Po drugie, to nie opory przesądzają o tym, czy wzrost się kończy. Oczywiście któryś w końcu okaże się tym właściwym, ale zanim takowy się pojawi, pokonanych zostanie kilka innych, które były tylko chwilowymi barierami dla popytu. Wreszcie, po trzecie, liczba otwartych pozycji, która oscyluje przy wartościach rekordowych, nie świadczy o tym, że istnieje znaczne zwątpienie w trend spadkowy. Ba, wydawać by się mogło, że znacznej liczbie niedźwiedzi udało się wstrzelić dokładnie w szczyt zwyżki. Byłaby to sytuacja precedensowa. Cóż, wszystko jest możliwe, ale ja wolę trzymać się rozwiązań bardziej prawdopodobnych. Korekta do okolicy 2300 pkt? Proszę bardzo, ale na razie na wiele więcej, będąc niedźwiedziem, bym nie liczył. Trend jest nadal wzrostowy, a nastawienie pozytywne. Dopiero przełamanie poziomu dołka z 30 stycznia zmieniłoby je na neutralne.