Pomoc jeszcze nie została przyznana, ale wiele wskazuje na to, że Grecja będzie miała pieniądze, by wykupić w marcu zapadającą transzę obligacji. Rynki na te wieści zareagowały wzrostem cen na początku poniedziałkowych notowań. My zaczęliśmy zwyżką o 14 pkt, ale rynek nie wzrósł wiele więcej. W przypadku innych rynków sytuacja była podobna. Optymizmu starczyło na przedpołudnie, a później przyszła stabilizacja, która trwała niemal przez całą resztę dnia.

Co zahamowało poranne zakupy? Może fakt, że ta reakcja była nieco naciągana, bo przecież szanse na to, że Grecy nie wykonają tego, czego się od nich oczekuje, były niewielkie. To byłoby strzelenie sobie nie w stopę, ale wręcz samodzielne odgryzienie obu nóg. Nikt by na to nie poszedł. Zabawne w tej sytuacji jest robienie dobrych min do protestujących na ulicach wyborców. Tuż po głosowaniu, gdy guziki nie zdążyły jeszcze ostygnąć od ciepłoty parlamentarnych palców, właściciele tychże palców zapewniali, że przyjęte właśnie rozwiązanie będą renegocjowane. Powodem tej renegocjacji było „wymuszenie na Grekach" przyjęcie takich a nie innych rozwiązań. Obserwując przebieg kryzysu w Europie i wsłuchując się w padające od czasu do czasu w jego trakcie wypowiedzi, łatwo wyłapać paradoks sytuacji. Dłużnik ledwo zipie i prosi o kolejne porcje gotówki. Oczekuje, że dostanie tę gotówkę na piękne oczy, a gdy wymaga się od dłużnika podjęcia działań uwiarygodniających, to się obraża. Teraz można się zapytać, kto kogo robi w konia? Czy greccy parlamentarzyści swoich wyborców, obiecując renegocjację warunków wsparcia, czy wierzycieli, obiecując wdrożenie tychże warunków? Kogo łatwiej oszukać?

Rynki zareagowały wstępnie zwyżką, ale popołudnie przebiegało pod dyktando tych, którzy rządzili w piątek. Podaż ponownie się ujawniła. Wszystko wróciło do normy. Poranny wyskok był tylko wyskokiem. Jesteśmy w fazie korekty wcześniejszych zwyżek. Wygląda na to, że ta korekta się jeszcze nie zakończyła. W związku z tym należy się liczyć z tym, że spadek cen potrwa, a obecne minimum będzie jeszcze poprawione. Przypomnę, że wsparciem pozostaje okolica dołka z 30 stycznia i dopiero jego pokonanie coś by znaczyło.