Pogłębianie ruchu spadkowego sugeruje powiększanie się przewagi podaży. Jak wiarygodne jest takie wnioskowanie, pokazała ostatnia godzina, w czasie której wyznaczone zostało minimum dnia, po czym ceny odrobiły znaczą część wcześniejszej straty. Zachowanie rynku wydaje się zagadkowe, ale tylko dla tego, kto próbuje tłumaczyć każdą zmianę, jaka zachodzi. Tymczasem nie jest to konieczne, a w sytuacji, gdy zmianom cen towarzyszy niski obrót, wręcz jest błędne. Każda zmiana cen, której towarzyszy niski obrót, jest właśnie z powodu niskiego obrotu mało wiarygodna. Problem sprowadza się do tego, że skoro ceny zmieniają się przy obecności niewielkiego kapitału, to nie wiadomo, jak będą się zachowywały przy dużej aktywności. Przy niskim obrocie pojawienie się bardziej zdeterminowanego kapitału może obrócić wszystko do góry nogami. Przykładem tego była właśnie wczorajsza końcówka. Niemal przez całą sesję rynek spadał, ale spadek ten był powolny i towarzyszyła mu niska aktywność. W końcowych minutach sesji pojawił się popyt, który skutecznie oddalił ceny od dołka dnia.
Ma to znaczenie, gdyż oddalenie cen od dołka oznacza jednocześnie oddalenie ich od poziomu wsparcia. Wczorajsze wyceny kontraktów były najniższe od 11 stycznia. Spadek cen, mimo swojego ślamazarnego tempa sprawił, że wielu graczy uznało za realne ryzyko przełamania grudniowego dołka. Inni byli przekonani, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Skutkiem starcia obu opinii jest wzrost liczby otwartych pozycji. Kto będzie miał rację? Zobaczymy. My na racje się nie bijemy, lecz reagujemy na to, co pokazuje sam rynek. Ten na razie nieznacznie faworyzuje niedźwiedzi. Wprawdzie wczorajsza końcówka może wskazywać na co innego, ale dopiero pokonanie szczytu z ubiegłotygodniowej środy będzie bardziej wiarygodnym sygnałem.