Wczoraj serwisy informacyjne obiegła wiadomość o obniżeniu ratingu dla Niemiec. Gdy spojrzeć na wykresy indeksów amerykańskich trudno znaleźć przejaw reakcji na tą wiadomość. Przecież wcześniej tak mocno emocjonowano się podobnymi zmianami w ocenie Hiszpanii, Portugalii, Włoch czy wreszcie Grecji. To może choć notowania euro? W końcu największa gospodarka wspólnoty straciła na ocenie. Ruch na parze EURUSD był symboliczny i wyniósł 15 pipsów z 1,2500 do 1,2485. Tak reaguje rynek na obniżkę ratingu z AA- do A+?
Zaraz, zaraz... a Niemcy nie miały „tryplej"? Miały o mają nadal. Przynajmniej u tych najważniejszych agencji. Tymczasem wczoraj zmiany oceny dokonała agencja Eagan Jones. Powodem tej zmiany był fakt, że Niemcy mają zbyt duże powiązania ze strefą euro i ich sytuacja jest zbyt mocno uzależniona od innych gospodarek, a w szczególności od tych zagrożonych problemami. Niby logiczne, choć właśnie te powiązania są częścią wspólnoty walutowej. Tak czy inaczej, rynki nie przejęły się oceną agencji, o której na co dzień niewiele słychać. Czy sama zmiana nie jest zasadna? Cóż, Niemcy faktycznie mają przed sobą trudny okres, a możliwość utraty przez nie najwyższej noty kalkulowana. Pogłębienie się kryzysu w Europie będzie musiało pociągnąć też takie skutki. Tym bardziej, że to właśnie Niemcy mają być gwarantem mocy finansowej wspólnoty. Na razie są komorą wypornościową, która nie pozwala wspólnocie zatonąć.
Poza tą „szokującą" wiadomością niewiele się działo. Ważne jest tylko to, że ceny w USA podniosły się na tyle, że udało się zakończyć dzień na symbolicznych plusach. Indeks przemysłowy Dow Jones zyskał 0,26 proc., indeks S&P500 wzrósł o 0,48 proc., a Nasdaq o 0,63 proc. Takie zakończenie powinno być czynnikiem, który będzie wspierał popyt na naszym rynku na początku dnia. Pytanie, czy wystarczy, by wyjść nad ubiegłotygodniowe szczyty?
Pokonanie maksimum sprzed tygodnia i utrzymanie cen tak wysoko będzie oznaczało zakończenie fazy korekty. Zakończenie fazy korekty po tak małym spadku to przejaw utrzymującej się przewagi popytu. Byłby to sygnał do wzrostu indeksu WIG20 do okolic 2350 pkt. Cóż warto poczekać, choć nadal mam wątpliwości, czy faktycznie już teraz przyjdzie nam obserwować rosnące ceny w takiej skali.