O wczorajszej sesji w USA trudno nawet mówić, jak o spadku. To było właściwie przedłużenie kreślonej w Europie konsolidacji. Indeks przemysłowy Dow Jones zakończył dzień utratą 0,28 proc. wartości z zamknięcia z piątku. Spadek indeksu S&P500 wyniósł raptem 0,16 proc., a Nasdaq 0,19 proc. Jak widać, nie są to zmiany, które wskazywałyby na jakieś poważniejsze poruszenie. To, że sesja zakończyła się akurat spadkiem indeksów, jest w dużej mierze wynikiem zdarzeń losowych. Równie dobrze indeksy mogłyby w podobnej skali zyskać. To i tak nie ma znaczenia.
Po sesji rozpoczął się nieoficjalnie sezon raportowania wyników spółek notowanych na Wall Street. Po sesji swoje wyniki podał koncern aluminiowy Alcoa. Umownie to właśnie początek sezonu, choć jeszcze przed tą publikacją 25 spółek z indeksu S&P500 już zdążyło się pochwalić osiągnięciami. Pierwszą spółką z indeksu, która podała do publicznej wiadomości swój wynik był AutoZone. Alcoa jest nieporównywalnie większa i ważniejsza. To pierwsza spółka z tych najbardziej istotnych, stąd właśnie jej raport jest uznawany za początek sezonu. Oczekuje się wyhamowania wzrostu zysków z 15 proc. w I kw. do 9 proc. w kwartale II. To co skłania do rozwagi to fakt, że z tych 25 spółek, które już zdążyły ujawnić swoje wyniki aż 72 proc. opublikowało również obniżone oczekiwania wobec kwartału III. Poprzednio analogiczny udział wynosił 44 proc.
Z ciekawostek wczorajszej regularnej sesji można przytoczyć wzrost ceny Amerigroup Corp. o 38 proc. po tym, jak WellPoint Inc. zdecydowało na przejęcie jej za prawie 5 mld dolarów w gotówce. Apple zyskało na wartości 1 proc. po opublikowaniu raportu analityków z Piper Jaffray, który sugeruje, że gigant z jabłuszkiem zdoła sprzedaż 6 mln nowych iPadów w IV kw.
Alcoa zyskała w trakcie notowań posesyjnych 0,5 proc. To efekt publikacji raportu finansowego, który wykazał zysk na poziomie 6c na akcję, choć oczekiwano 5c. Wielkość przychodów spadła do 5,96 mld dolarów, ale oczekiwano, że spadek będzie większy, a sprzedaż osiągnie 5,81 mld dolarów. Nie były to jednak dane, które miałyby porwać cały rynek. Tym bardziej, że tuż po zakończeniu regularnej sesji AMD podał, że wynik w II kw. będzie słabszy od zanotowanego w I kw. o 11 proc. Wcześniej spółka zakładała zmianę w przedziale +/-3 proc. Efektem tej informacji była przecena producenta procesorów o 10 proc.
Dla nas ma to małe znaczenie. Zaczniemy notowania na poziomie zbliżonym do wczorajszego zamknięcia. Tu liczy się trwający od czwartkowego szczytu spadek cen oraz możliwość ataku poziomu wsparcia, jakim jest dołek z 25 czerwca. Także i dzisiejszy dzień będzie ubogi w publikacje danych makroekonomicznych, a więc zdani jesteśmy na siebie, lub zaskakujące impulsy zewnętrzne.