Notowania na GPW zakończyły się w nieco lepszej kondycji. Wczoraj DAX zanotował spadek do najniższego poziomu od czterech dni, podczas gdy ceny kontraktów w Warszawie tylko rano wyrównały poziom konsolidacji z czwartku. Konsolidacji, a nie minimum z tego dnia!

Także w trakcie sesji zachowanie naszego rynku było mocniejsze. Na początku sesji ceny spadały względem piątkowego zamknięcia, ale szybko wyszły na plus. W ciągu dnia udało się wyznaczyć nowe szczyty panującej od kilku tygodni tendencji wzrostowej. Nowe rekordy nie były jednak potwierdzone przez podobną falę optymizmu w Niemczech. Teraz rodzi się pytanie, czy relatywnie mocniejsze zachowanie rynku jest wskazówką.

Zdarzało się już wielokrotnie, że ruchy cen w Warszawie wyprzedzały to, co działo się później na rynku niemieckim czy szerzej, na rynkach zachodnich. Nie wiem jednak, czy zasadne jest zakładać, że jest to stała właściwość naszego rynku. Byłoby to dość ryzykowne założenie, gdyż oznaczałoby pojawienie się nieefektywności, którą bardzo łatwo można byłoby wykorzystywać. Bardziej prawdopodobne jest to, że takie fazy „przewidywania" pojawią się losowo. Tym samym nie ma sensu przywiązywać do tego faktu większego znaczenia.

Jeśli tak, to trzeba na wykresy spojrzeć niezależnie. Ceny kontraktów na WIG20 wczoraj wyznaczyły nowy rekord zwyżki. Pojawiło się cofnięcie, ale za małe, by w pełni zanegować ten optymistyczny fakt. Taką wstępną negacją byłoby zejście pod czwartkową konsolidację, a więc pod wczorajsze minimum. Potwierdzeniem tego, że z rynkiem może dziać się coś mało przyjemnego dla byków, byłoby zejście cen poniżej minimum z czwartku.

Póki nie pojawi się choćby wstępny sygnał, zakładamy, że zwyżka trwa. Moim zdaniem nie ma ona już zbyt dużego potencjału w średnim terminie, ale nie przeszkadza to w wyznaczaniu kolejnych nowych rekordów leżących kilka punktów nad poprzednimi.