Wczoraj przez większość sesji rozpiętość wahań na grudniowej serii kontraktów na WIG20 wynosiła 13 pkt. Sytuacja zmieniła się dopiero o około 15, gdy przewagę zaczęli uzyskiwać kupujący. Dzień zakończył się wzrostem cen.

Ta pozytywna końcówka nie była wcale taka oczywista. Wprawdzie piątkowe notowania w Warszawie zakończyły się lekką zwyżką, ale przecież w ten sam piątek notowania w USA zakończyły się wyraźnym osłabieniem, które miało prawo wpłynąć na poziom wycen na początku wczorajszej sesji. Ten wpływ był minimalny. Ostatecznie w trakcie wczorajszych notowań pokonany został poziom piątkowego maksimum, a tuż przed końcem sesji naruszony został poziom szczytu całego ubiegłego tygodnia.

Czy ta pozytywna końcówka ma o czymś świadczyć? Może o tym, że popyt nadal próbuje szczęścia w podniesieniu cen. Miejsce na zwyżkę jest. Pierwszym oporem jest lokalny szczyt znajdujący się na poziomie 2429 pkt. To był ostatni szczyt wyznaczony tuż przed tym, jak ceny opuściły zakres kreślonej ponad miesiąc konsolidacji. To wyjście dołem dało podstawę do tego, by oczekiwać spadków na rynku akcji. Na rynku terminowym mamy więc nastawienie negatywne. Sygnał nie jest na razie zbyt mocny, gdyż do tej pory nie pojawiła się korekta, po której rynek kontynuowałby spadek. Być może właśnie z taką korektą mamy teraz do czynienia.