W 2001 r. ukuł termin BRIC, określający gospodarki wschodzące o największym potencjale i od tego czasu o niczym innym właściwie nie mówił. Takie zawężenie zainteresowań samo przez się to nic złego, ale odnosiłem wrażenie, że w podejściu O'Neilla do koncepcji BRIC za dużo jest rodzicielskiego zaślepienia, które pozwala wychwalać własne potomstwo jako najmądrzejsze na świecie, nawet gdy rzeczywistość temu przeczy. Niekiedy wydawało się nawet – już nie tylko mi – że O'Neill do grona gospodarczych gigantów przyszłości włączył Rosję tylko po to, żeby pierwsze litery ich nazw układały się w zgrabny akronim, wokół którego można nadbudować całą inwestycyjną filozofię: BRIC, czyli cegła, która stanie się fundamentem globalnej gospodarki... Były główny ekonomista Goldmana Sachsa podsycał takie wątpliwości, upierając się, że Rosja bardziej pasuje do klubu najprężniejszych gospodarek niż np. bardziej ludna i szybciej rozwijająca się Indonezja. Tej ostatniej oczywiście O'Neill nie odmawia potencjału. Przeciwnie, w 2005 r. zaliczył ją do N-11, następnej jedenastki, która ma szansę wejść do grona największych gospodarek świata. Ale i ta koncepcja ma spore grono krytyków, bo obok m.in. Pakistanu, Filipin i Iranu, w klubie N-11 figuruje rozwinięta już Korea Południowa.
W tym świetle „Mapa wzrostu" może wyglądać na jeszcze jedną próbę „spieniężenia" przez O'Neilla jego zwietrzałej już nieco idei. Tak jednak nie jest. Okazuje się, że autor sam przestrzega przed inwestycyjnymi modami. Jednocześnie przekonywająco wyjaśnia, że BRIC to coś więcej niż moda. Jak tłumaczy, Brazylia, Rosja, Indie i Chiny – i największe państwa N-11, którym autor „Mapy wzrostu" też poświęca sporo miejsca – to nie są po prostu gospodarki wschodzące, tylko wzrostowe, czyli takie, których rozwój stanie się kołem zamachowym światowej gospodarki. Mówiąc inaczej, BRIC nie powtarzają po prostu drogi rozwoju, którą przeszły dawniej dojrzałe już gospodarki, tylko wytyczają nową, ciągnąc za sobą inne kraje. „Trzydziestoletnie doświadczenie w świecie finansów uświadomiło mi, że dzień, gdy wszystko staje się oczywiste, a przyszłość świetlana, jest prawdopodobnie najlepszym dniem na wycofanie się z inwestycji" – pisze O'Neill. Być może to, że do dziś koncepcja BRIC nie wszystkich przekonuje, to dla niej najlepsza rekomendacja?