Niewątpliwie ten dzień zwiększył prawdopodobieństwo rozwinięcia się fali spadkowej na tyle, by WIG20 osiągnął przynajmniej okolicę 2250 pkt. Ten poziom jest przypuszczalnym zasięgiem korekty z prawdziwego zdarzenia. Taką korektą jest ruch, który znosi połowę wcześniejszej zwyżki. Można dyskutować, czy liczyć wysokość zwyżki od dołka z czerwca, czy może już od lipca. W drugiej wersji planem minimum jest osiągnięcie okolicy 2280 pkt. Myślę jednak, że rynek ma szansę zapuścić się niżej. Układ linii trendu oraz kolejnych dołków wskazuje na możliwość zbliżenia się do dołka z 29 lipca. To dawałoby szansę na spadek do 2250 pkt. Później do głosu ponownie mógłby zostać dopuszczony popyt. Bez pewności, że od razu coś by z tego wyszło, ale to już inna sprawa. Zajmiemy się tym, gdy faktycznie ceny kontraktów spadną do 2250 pkt. Na razie przebywają ponad 100 pkt wyżej. Od dołu wciąż broni nas poziom minimum z 9 sierpnia. Spadek kursu pod ten poziom bez wcześniejszej próby walki z oporem oznaczać będzie powrót do nastawienia negatywnego. Zatem, gdyby osłabienie z ostatnich dwóch dni było kontynuowane, to spadek kursu pod 2349 pkt wymusi przyjęcie nastawienia negatywnego. Ostateczny sukces tego posunięcia może być wątpliwy, ale o tym przekonamy się po jakimś czasie0.