Ostrożnie z hurraoptymizmem

Pod koniec maja Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał niespodziewanie dobre dane o produkcie krajowym brutto (PKB) w I kw. br. Wzrost wyniósł 3,6 proc. r./r., o 0,3 pkt proc. więcej niż kwartał wcześniej oraz 0,1 pkt proc. powyżej wartości szacowanych dwa tygodnie wcześniej czy mediany prognoz.

Publikacja: 10.06.2015 06:00

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych Dom Maklerski AFS

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych Dom Maklerski AFS

Foto: Archiwum

Świetnie wypadły inwestycje, bardzo dobrze eksport netto, bez zarzutu konsumpcja (spożycie indywidualne i publiczne). Nastąpił nieoczekiwany, gwałtowny spadek zapasów przedsiębiorstw. Do tego stopnia, że pomimo ponad 11-procentowego wzrostu nakładów na środki trwałe, łącznie, akumulacja brutto negatywnie wpłynęła na wzrost. Dziś najwięcej właśnie o tej składowej PKB.

Świetny raport GUS wywołał hurraoptymizm ekonomistów. Większość wskazuje na zdrową strukturę wzrostu, solidne podstawy rozwoju, wysoką konkurencyjność eksportu, dobre nastroje przedsiębiorców, uruchamiane pieniądze z Unii, europejskie QE, itp. Ogółem, doskonałe perspektywy koniunktury w kolejnych kilku kwartałach. Wspomina się o wzroście PKB rzędu 4–4,5 proc. w IV kw. br. W mojej ocenie ten optymizm jest przesadzony.

Nie da się ukryć, że na początku 2015 r. gospodarka działała na co najmniej dwóch silnikach (inwestycje, eksport), a trzeci nie był bynajmniej wygaszony (konsumpcja). Jest to zdrowa struktura wzrostu. Faktem jest również, że w kolejnych kwartałach można się spodziewać (przynajmniej częściowej) odbudowy zapasów, które tym razem wpłyną pozytywnie na PKB. Zakładam, jak większość, że ich wydrenowanie w okresie styczeń–marzec było efektem wcześniejszego, zbytniego pesymizmu co do kształtowania się popytu, a nie oczekiwań na słabsze zapotrzebowanie w przyszłości.

Przeciwko scenariuszowi przyspieszania aktywności przemawiają natomiast dane i wskaźniki o bardziej „miękkim" charakterze. Od czterech miesięcy spada indeks PMI dla polskiego przemysłu. W szczycie optymizmu menedżerów logistyki w styczniu br. wskaźnik nie przekroczył najwyższych wartości z początku 2014 r. W odzwierciadlającym ten optymizm ekstremum koniunktury PKB w II kw. ub. r. wyniósł (także) 3,6 proc. r/r. W maju PMI był najniżej od października, choć jest wciąż komfortowo powyżej bariery 50 pkt.

Podobną zadyszkę wykazał wcześniej OECD-owski indeks wskaźników wyprzedzających (CLI). Od listopada do lutego spadał, by w marcu (ostatnia znana wartość) pokazać, pierwszy od pół roku, lekki wzrost. Pozytywne jest to, że pozostaje wyżej niż w szczycie tempa wzrostu PKB z poprzedniego cyklu, tj., we wspomnianym II kw. 2014 r. Pytanie, czy marcowy wzrost to początek nowego trendu zwyżkującego czy jednorazowa wartość.

Nadal dość niemrawo zachowuje się warszawska Giełda Papierów Wartościowych. Nie widać zakupowej bonanzy, szczególnie w największych (WIG20) i mniejszych spółkach (sWIG80). Nie widać więc zapowiadanego od dawna szerokiego strumienia pieniędzy z zagranicy. Potwierdza to również zachowanie złotego, któremu do koszyka euro i dolara bliżej teraz do wartości z początku 2009 r. niż z 2010 r. czy 2011 r. (z powodu słabości do dolara).

I wreszcie wspomniane inwestycje. Myślę, że jeszcze w II i ewentualnie III kw. nakłady brutto na środki trwałe wykażą wysoką dynamikę. W kolejnych zacznie ujawniać się pewne przeinwestowanie. Okaże się, że popyt nie nadąża za zwiększonymi możliwościami. Obecnie wykorzystanie mocy produkcyjnych w przemyśle, choć wysokie, mieści się w długookresowej średniej. Tylko 11 proc. badanych firm w ankietach GUS określa je jako niewystarczające (tak jak przed rokiem). A więc inwestycje odtworzeniowe? – owszem. Zwiększające moce wytwórcze? – może niekoniecznie.

Niestety, charakterystyka rynków, gospodarek i ludzkiej natury jest taka, że oczekiwania, a co za tym idzie, odpowiednie dostosowania wielkości produkcji, w pewnym momencie zaczynają odrywać się od rzeczywistości. Mało kto oczekuje, że będzie gorzej, kiedy jest dobrze i odwrotnie.

Obawiam się, że powoli możemy zbliżać się do tego momentu. Odważne, oparte na nader optymistycznych założeniach inwestycje zostaną niebawem skonfrontowane z brutalną rzeczywistością niższego niż się spodziewano popytu, co przyniesie ich upadek. Uruchomi to łańcuszek wzajemnych powiązań, które dadzą w efekcie spowolnienie całej gospodarki.

Nie twierdzę, że czeka nas kryzys, recesja czy tym podobne zjawiska. Polska utrzyma relatywnie (w porównaniu z większością państw Unii) wysokie tempo wzrostu PKB. Uważam jednak, że niewielkie są szanse na poprawienie w najbliższym czasie wyniku osiągniętego w I kw. br.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów