Trend zyskał kolejne potwierdzenie, a zatem wciąż należy oczekiwać, że ceny będą spadały. Gdzie mogą zajść?
Przełamanie poziomu wsparcia w okolicy 1850 pkt sprawia, że możemy poszukiwać kolejnej okazji do zatrzymania rynku w przedziale 1600–1700 pkt. W przypadku WIG20 ciekawie wyglądał poziom lokalnego dołka na 1790 pkt. Dołka z lipca 2009 r. W trakcie środowej sesji indeks znalazł się niżej. Później wprawdzie pojawiła się kontra, ale nie ma zbyt mocnych przesłanek, by uznać, że nie zejdziemy jeszcze niżej.
Warto także zwrócić uwagę na ewentualną równość fal spadków. Pierwszą jest ruch od szczytu z kwietnia 2011 do dołka z maja 2012 r., a druga rozpoczęła się szczytem z początku 2013 r. i trwa do tej pory. Jeśli taka równość miałaby zajść, to indeks (licząc jedynie zamknięcia) powinien zejść przynajmniej do okolicy 1700 pkt. Gdy zbliżymy nieco horyzont, to tegoroczny spadek również można podzielić na dwie fazy z korektą w przedziale 2000–2200 pkt. Równość tych faz spadku zakłada zejście przynajmniej do okolicy 1650 pkt.
Mowa o wsparciach w trendzie spadkowym, a więc czymś ulotnym. Obecnie istotniejsze są opory, ale najbliższy, który ma jakieś znaczenie, to okolica 2050 pkt, a więc dość wysoko jak na aktualny poziom wycen kontraktów.