W efekcie mamy nudne notowania, które nie wnoszą niczego nowego do obrazu rynku. W przypadku minionej sesji można wprawdzie zwrócić uwagę na zmienność, gdyż od dołka do szczytu dnia mieliśmy ponad 30 pkt. Problem w tym, że zwyżce cen nie towarzyszył wzrost obrotu. Poprawa wycen przy aktywności na tak niskim poziomie nie wzbudza zaufania. Trudno taką zmianę uznać za wystarczającą, by kreowała oczekiwania na ciąg dalszy.
Sesja rozpoczęła się na minusach, ale popyt dość szybko starał się to zmienić. Wsparciem dla wysiłków kupujących była poprawa wycen na rynkach zachodnich, a w szczególności rynku niemieckim. Rosnący wyraźnie indeks DAX dopingował do zakupów na GPW. Faktycznie, ceny się podnosiły i już w okolicy godziny 10 zwyżka była zauważalna. Od tej pory jednak przestała się powiększać, a po południu wyceny ponownie zaczęły słabnąć.
Dzień miał podnieść na duchu posiadaczy długich pozycji, ale chyba nie do końca się to udało. Biorąc pod uwagę sytuację techniczną, poniedziałkowe podejście w górę zbliżyło cenę kontraktów i indeks WIG20 do okolicy 1900 pkt. To pierwszy opór, który ma jakieś znaczenie, choć nie opór kluczowy. Pokonanie tego poziomu powinno owocować wnioskiem: „O! A może coś się tu dzieje?". Na razie nawet na taką obserwację jest zbyt wcześnie. Rynek znajduje się nadal w trendzie spadkowym, a zwyżka pozostaje jedynie niewielkim odbiciem.