Notowania na rynku terminowym rozpoczęły się relatywnie nisko. Spadek cen był związany z przeceną, która pojawiła się na rynku chińskim, który ostatnio jest pilnie śledzony. Słabość giełdy z Szanghaju nie była duża, ale jednak zanotowano tam spadek, co skutkowało przeceną w Europie. O ile jednak rynki europejskie dość szybko próbowały odrobić straty, tak nad Wisłą siła popytu była zdecydowanie mniejsza. Przed południem próbowano zwyżki, ale zakończyło się to kolejną słabością i nowymi minimami dnia. Dopiero po południu ponownie popyt zaczął się ujawniać.
Wyceny kontraktów podczas wczorajszej sesji wyznaczyły nowe minimum spadków. To przekłada się na potwierdzenie aktualnej tendencji, a więc odbiera bykom argumenty za tym, by już teraz oczekiwać mocnego odbicia. Niższe wyceny zbliżają nas do okolicy 1650 pkt, która jest obecnie najbliższym potencjalnym wsparciem. Świadomość tego pozwala oczekiwać, że ta okolica zostanie przez rynek osiągnięta, ale nie ma to w żadnym wypadku przełożenia na oczekiwania, że będzie ona skuteczna w zatrzymywaniu trendu. Przewaga podaży wciąż jest odczuwalna i na razie nie widać żadnych przesłanek, które wskazywałyby na to, że popyt wraca na rynek. Tym samym nie ma mowy, by już teraz oczekiwać, że przecena ma się ku końcowi.