Przypomnę, że dzień wcześniej wyznaczaliśmy jeszcze nowe minima wielomiesięcznego trendu. Innymi słowy, nie spieszyłbym się z ogłaszaniem końca spadków. Odbicie ciekawe, ale w sumie małe. Może być większe, a i tak dużo jeszcze musiałoby się wydarzyć, by można było na poważnie rozważać scenariusz zakończenia fali spadków. Na co stać byki? Nieco ponad tydzień temu kontrakty znajdowały się w okolicy 1900 pkt. Kilka dni zabrało zejście o ponad 10 proc. Teraz popyt powinien postarać się zniwelować przynajmniej ten odcinek, by można było brać go poważnie. Wtorkowa sesja wlała nieco optymizmu, ale jest to optymizm bardzo ostrożny. Rynki akcji w ostatnim czasie osiągnęły mocny poziom wyprzedania, a więc odbicie niespecjalnie dziwi. Mimo wszystko warto być gotowym na to, że ta faza zwyżki relatywnie szybko się zakończy i wróci trend spadkowy. Szczególnie że jeszcze nie osiągnęliśmy okolicy wsparcia przy 1650 pkt. Owszem, w skali wielu miesięcy różnica 50 pkt nie jest duża. Niemniej, nawet jeśli poniedziałkowe minimum ostatecznie okaże się być TYM minimum, to obecnie nie ma ku temu żadnych przesłanek. O ekstremach zawsze dowiadujemy się po fakcie. Naszym zadaniem jest reagowanie na sygnały. Tych pozytywnych brak.