Nie ma, bo nie ma ku temu poważnych podstaw. Indeks oddalił się od minimum na mniej niż 100 pkt. Biorąc pod uwagę skalę wcześniejszej przeceny, nawet superoptymiści mają problem z tworzeniem mocnych wzrostowych scenariuszy. To nadal jest rynek niedźwiedzia, a przynajmniej tak to teraz wygląda, a skoro tak wygląda, to znaczy, że zakładanie mocnego wzrostu jest sprzeczne z przeważającą grupą pojawiających się na rynku sygnałów.
Pewnym pocieszeniem dla byków jest to, że po odbiciu rynek od razu nie wraca do spadków. W związku z tym nie można wykluczyć, że może dojść do kolejnej próby wzrostu. Tyle tylko, że i taka próba to pewnie będzie zbyt mało. Obecnie poziomem, którego pokonanie miałoby coś znaczyć, jest okolica szczytu 1900 pkt. Pokonanie! A więc nie chodzi tu przecież jedynie o osiągnięcie oporu. Wcześniejsze próby pokonania oporów nie przynosiły rezultatów. Warto zatem czekać na klarowny sygnał. W ostatnim czasie cierpliwość i wstrzymywanie się z ogłaszaniem końca spadków okazały się słusznym rozwiązaniem. Trzeba też zauważyć, że opór na wspomnianym poziomie znajduje się relatywnie wysoko, a tym samym istnieje możliwość powiększenia korekty wzrostowej bez wywoływania poważniejszych konsekwencji dla oceny rynku.