Nadal jest szansa na wzrost cen. Szczególnie, że taką opcję wspierają nastroje drobnych inwestorów. Ten ewentualny wzrost może sprawić, że wspomniany lokalny szczyt zostanie poprawiony. Trudno zakładać, że czeka nas coś więcej, bo w tej chwili jasnych technicznych sygnałów nie ma, ale nie zamykamy drzwi przed żadnym scenariuszem.
W poniedziałek otrzymaliśmy kolejne informacje wspomagające analizę inflacji w Polsce. Rano pojawiła się wartość Wskaźnika Przyszłej Inflacji liczonego przez instytut BIEC. Po raz kolejny wskaźnik wzrósł, co ma sugerować, że w kolejnych miesiącach skala deflacji w Polsce będzie się zmniejszać. Na razie to zmniejszanie jest powolne. Po południu potwierdzona została oficjalnie deflacja na poziomie -0,8 proc. Znaliśmy jej wstępny szacunek od dwóch prawie dwóch tygodni. Nie ma przesłanek za tym, by spodziewać się w najbliższych miesiącach jakiś zmian w polskiej polityce pieniężnej. Uczestnicy rynku widzą możliwość pojawienia się pierwszych decyzji dopiero w przyszłym roku, a i tak pod warunkiem, że deflacja zniknie, a inflacja będzie narastać. Swoje trzy grosze musi tu także wtrącić rynek pracy. Bez przyspieszenia tempa wzrostu płac rada pozostanie bierna znacznie dłużej. Szczególnie, że obecnie deflacja ma miejsce również na w wersji bazowej wskaźnika cen na poziomie konsumentów.