Faktycznie zwyżka nie była aż tak duża. Nadal przecież brakowało nam dobrych kilkunastu punktów do poziomu szczytu z piątku po ogłoszeniu wyników referendum w Wielkiej Brytanii. Zatem nie ma powodu do rezygnacji z próby podnoszenia cen. Szczególnie, że na rynkach rozwiniętych mamy do czynienia z wyraźną zwyżką. Indeks największych spółek w Londynie już dano zniwelował swoją „brexitową" słabość. Po jakimś czasie uczyniło to część indeksów w USA. Nadal problem z analogicznym wyczynem ma niemiecki DAX, czy nasz WIG20. Przy czym ten pierwszy już jest na nowych szczytach odbicia i zmierza w kierunku północnym. Zatem być może i tu dojdzie do tego optymistycznego zdarzenia.

Kontrakty na WIG20 najpierw muszą się uporać ze wspomnianym szczytem z „poreferendalnego" piątku, by myśleć o walce o odrabianie całej straty. Biorąc pod uwagę, że nastroje drobnych inwestorów są dalekie od optymizmu (bieżące odczyty wskaźnika INI), warto wziąć pod uwagę scenariusz zwyżkowy. Potencjał podaży wydaje się być obecnie ograniczony. Brexit postraszył, ale to nie znaczy przecież, że konsekwencje decyzji Brytyjczyków ujawnią się w najbliższych miesiącach i to w skumulowanej formie. To będzie proces. Poza tym, wcale nie jest powiedziane, że ostatecznie do wspomnianego Brexitu dojdzie. Wybory parlamentarne będą tu powtórką i wynik może być już odmienny.