To już kolejny dzień, gdy kreślona była konsolidacja w bardzo wąskim przedziale. Problem w tym, że to na razie jest formą korekty po spadkach, a tak płaska korekta raczej sugeruje podjęcie przez podaż próby kontynuacji wcześniejszej zmiany.
Takie postawienie sprawy nie budzi dobrych myśli więc dla pociechy można stwierdzić, że ruch boczny na ostatniej sesji odbywał się w sytuacji, gdy na rynkach zachodnich pojawiło się osłabienie. Skala tego osłabienia nie była duża, a więc to jeszcze nie jest przejawem wyjątkowej mocy, ale i taka sytuacja może rodzić nadzieję.
Brak większej zmiany cen powoduje, że sytuacja techniczna rynku kontraktów pozostaje taka sama. Mamy do czynienia z fazą słabości, której celem może się okazać test poziomu wsparcia w okolicy 1700 pkt. W przypadku pogłębienia się przeceny na rynkach zachodnich ten test wydaje się wielce prawdopodobny. Niemniej aktualne kiepskie nastroje inwestorów indywidualnych sprawiają, że oczekiwania co do potencjału ewentualnych zmian cen nie są symetryczne. Strona popytowa ma fory, co przejawia się w tym, że oczekuje się, że skala potencjalnej zwyżki jest większa od skali ewentualnego spadku cen. Innymi słowy, nawet atak na wsparcie i naruszenie tego wsparcia nie musi skutkować dramatem na rynku. Za to odbicie może sprawić, że w końcu wyjdziemy nad poziom 1860 pkt.