Mimo tego spadku, nadal pozostajemy umiarkowanymi optymistami. Wynika to z tego, że podczas kilku ostatnich sesji rynek zdołał się wyraźnie podnieść. Na tyle wyraźnie, że to podniesienie nie może być ujmowane jedynie jako korekta wcześniejszego spadku, lecz należy się liczyć z tym, że to początek ruchu, którego celem byłoby przynajmniej zmierzenie się z okolicą oporu na 1860 pkt. Jaki byłby wynik tego zmierzenia się, to już zupełnie inna sprawa. Jest przecież całkiem możliwe, że opór ten zostałby pokonany, a rynek wyruszyłby w kierunku kolejnego oporu, jakim jest okolica 2000 pkt. Porażka popytu w pobliżu 1860 pkt. byłaby podstawą do oczekiwania na kolejny test okolicy 1700 pkt., lub położony niewiele niżej dołków na 1650 pkt. No, ale żeby nawet taką porażkę zaliczyć, trzeba się z tym oporem zmierzyć, a więc teraz wypadałoby się w jego pobliżu znaleźć.
BIEC opublikował swój wskaźnik wyprzedzający koniunktury. Wskaźnik wzrósł, co jest pocieszające i spójne z tym, co w piątek pokazały zamówienia w polskim przemyśle. O ile twarde dane nie są pocieszające i pewnie jeszcze najbliższe ich publikacje takimi nie będą, to już na przyszłość oczekiwania można mieć cieplejsze. Wydaje się bowiem, że perspektywy polskiej gospodarki nie jawią się takie, jak dane z końca roku, ale raczej będą lepsze, choć naturalnie nie ma o liczyć na fajerwerki. Ryzyka robią swoje i rodzą niepewność nie tylko wśród uczestników rynków, ale także całego życia gospodarczego.