Cieszmy się hossą, ale pakiet obligacji w portfelu nie zaszkodzi

Już po raz 27. pasjonaci rynku kapitałowego spotkali się na organizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych konferencji WallStreet. Mimo związanych z hossą świetnych nastrojów nie zabrakło i mniej optymistycznych prognoz oraz analiz.

Publikacja: 30.05.2023 11:14

Dzięki panującej na giełdzie hossie nastroje inwestorom dopisywały, ale nie zabrakło i kilku mniej o

Dzięki panującej na giełdzie hossie nastroje inwestorom dopisywały, ale nie zabrakło i kilku mniej optymistycznych akcentów.

Foto: Fot. Jarkulisz Marek/mpr

Do Karpacza wróciło w 2023 r. największe spotkanie inwestorów indywidualnych w Polsce. Analitycy, ekonomiści przedstawiciele spółek i rynkowych instytucji oraz tłumnie przybyli inwestorzy dyskutowali o stanie polskiego rynku kapitałowego i o perspektywach na przyszłość.

Dyskusje, nagrody i kontrowersje

Sale Hotelu Gołębiewski pękały w szwach zarówno na wykładach edukacyjnych, jak i w czasie dyskusji o prognozach i o innych najbardziej rozgrzewających rynek tematach. Na wydarzeniu, którego głównym patronem medialnym był „Parkiet”, można było posłuchać m.in. Przemysława Kwietnia z XTB, Konrada Ryczki z DM BOŚ, Pawła Szczepanika i Marka Zubera, a także blogerów Michała Szafrańskiego, Mateusza Samołyka oraz Radosława Chodkowskiego.

Konferencję otworzył inny bloger Tomasz Jaroszek, który przedstawił przewodnik po strategiach rynkowych dla zabieganych.

Nie zabrakło ani ożywionych rozmów w kuluarach, ani kontrowersji – Robert Gwiazdowski zapytany o to, czy przyjąłby stanowisko w rządzie od obecnego obozu rządzącego, odparł, że nie, ponieważ wierzy im mniej niż… „spotkanemu na ulicy psu”. Tradycyjnie wybrano Herosów Rynku Kapitałowego – nagrody za relacje inwestorskie zdobyły KGHM i Unimot – a wydarzenie uświetnił koncert Patrycji Markowskiej.

Czytaj więcej

Kilka miesięcy korekty i powrót do hossy. Wojciech Białek przedstawia swój scenariusz

Czas na obligacje?

W jednej z dyskusji panelowych analityk firmy brokerskiej eToro Paweł Majtkowski ostrzegał, że nie ma powrotu do „hossy wszystkiego”, bo rynek będzie bardziej wymagający. Z pesymizmem co do perspektyw koniunktury na GPW wypowiadał się Bartłomiej Zalewski z BM Alior Banku, według którego przy sięgających 7 proc. rentownościach obligacji skarbowych akcje stały się mało atrakcyjne.

Z tym podejściem zgadzał się Wojciech Białek z Oanda TMS Brokers. – Preferować papiery skarbowe każe nadchodząca dezinflacyjna faza spowolnienia gospodarczego, a czas na akcje nadejdzie dopiero wraz z przejściem do dezinflacyjnej fazy ożywienia – oceniał analityk.

O tym, jakich emitentów lepiej unikać, mówił Michał Melon z Navigator DM. Do lampek ostrzegawczych zaliczył m.in. nieprzejrzystą strukturę, nieproporcjonalnie wysokie wydatki na promocję, a nawet niewłaściwy... dress code prezesa.

Czytaj więcej

Analityk: Jesteśmy w hossie, ale czynniki ryzyka się utrzymują

Inflacja w Polsce poniżej 10 proc. jeszcze w tym roku, ale to jeszcze nie będzie jej koniec

Marek Zuber, ekonomista.

Marek Zuber, ekonomista.

ROBERT GARDZIŃSKI

Długoterminowe perspektywy europejskich gospodarek są pozytywne, bo zdały one test, jakim był kryzys energetyczny – ocenia Marek Zuber. Po poprawce o różnice w temperaturach Niemcy w kilka miesięcy obniżyły zużycie gazu o 23 proc., a zadziwiającą elastycznością wykazały się też polskie przedsiębiorstwa.

W Polsce ruszył program energetyki atomowej – fakt, że doszło do tego tuż po kryzysie, nie może dziwić, bo podobny program w nieposiadającej złóż ropy, gazu czy węgla Francji przyjęto tuż po szoku naftowym z 1973 r. Jak dodaje ekspert, za sprawą kryzysu UE zaczęła stawiać sobie znacznie bardziej ambitne cele w szeregu kluczowych dziedzin, jak chociażby transformacja energetyczna. Zajęto się też problemem uzależnienia od pojedynczych dostawców, i mowa nie tylko o rosyjskim gazie. Chodzi m.in. o inwestycje w branżę produkcji półprzewodników, które dotychczas w dużej mierze sprowadzano z Tajwanu. Kraj ten wprawdzie jest sojusznikiem Zachodu, ale trzeba brać pod uwagę jego zagrożenie chińską inwazją, które czyni go niepewnym dostawcą.

– To mniej głośny przykład niż gaz z Rosji, ale sytuacja była tak samo niebezpieczna – zauważa Zuber. Z umiarkowanym optymizmem wypowiada się też o inflacji. Według niego dynamika cen konsumenckich w Polsce spadnie poniżej 10 proc. w tym roku. Mniej pocieszające jednak, że ze względu na zakotwiczone wysoko oczekiwania inflacyjne konsumentów dużo trudniej będzie już zejść z nią z 8 proc. do 2,5 proc. niż z 18 proc. do 8 proc. Będzie to wymagało utrzymania dużej dość restrykcyjnej polityki pieniężnej. MWIE

Polskiej gospodarce grozi wpadnięcie w pułapkę średniego dochodu

Bartosz Szyma, inwestor i programista, USSoft.

Bartosz Szyma, inwestor i programista, USSoft.

TWITTER @BARTEKSZYMA/MPR

Polskę charakteryzują wszystkie cztery cechy gospodarek, które dotąd wpadały w pułapkę średniego dochodu. Chodzi o podwyższoną inflację, wysoką relację liczby osób w wieku poprodukcyjnym do tych w wieku produkcyjnym, niską wycenę krajowej waluty oraz dojście PKB per capita do około 15–17 tys. USD.

– Wskaźnik obciążenia demograficznego wynosi w Polsce 0,51, ale jeśli jako pracujących uwzględni się tylko tych, którzy realnie wytwarzają PKB, to będzie on już bliżej 1– oblicza Szyma, dodając, że w takiej sytuacji każda osoba pracująca utrzymuje jedną niepracującą lub zatrudnioną np. w administracji. Tymczasem niska wycena waluty lokalnej oznacza, że przedsiębiorstwa nie są zmuszane do generowania wysokiej wartości dodanej. Dodatkowo znajdujemy się w ogonie pod względem wydatków na badania i rozwój, a w rezultacie rejestruje się u nas co najmniej kilkunastokrotnie mniej patentów niż w Niemczech. Zamiast w technologie inwestujemy w politykę socjalną.

Jak zauważa Szyma, choć wciąż zaliczamy się do krajów biedniejszych, to pod względem udziału wydatków socjalnych w PKB należymy do europejskiej czołówki. Aby sfinansować te wydatki, muszą rosnąć podatki – pod względem ich wysokości jesteśmy już niechlubnym liderem regionu, notujemy też najszybszy przyrost w UE. To zachęca młode pracujące osoby do emigracji, skutkując drenażem mózgów, głównym negatywnym skutkiem ubocznym naszego wejścia do UE. – Obciążenie płac nowymi narzutami oznacza, że przestajemy być krajem taniej siły roboczej, w sytuacji kiedy nie przyciągamy dostatecznie wielu inwestycji – ostrzega inwestor. MWIE

Upadek Ameryce nie grozi, ale obniżone stopy zwrotu z akcji już tak

Michał Szafrański, autor bloga JakOszczędzaćPieniądze.pl.

Michał Szafrański, autor bloga JakOszczędzaćPieniądze.pl.

KLAPI/WIKIPEDIA/CC BY-S/MPR

Jednym z powiedzeń, którymi zasłynął Warren Buffett, jest to, by nigdy nie obstawiać przeciwko Ameryce. Pod tą radą obiema rękami podpisuje się tegoroczny laureat Herosa Rynku Kapitałowego w kategorii „edukator giełdowy”. Jego zdaniem nic nie wskazuje, by potęga gospodarcza USA zmierzała ku schyłkowi.

– To katastroficzny scenariusz, do którego spełnienia musiałyby zajść któreś z czterech wyjątkowo mało prawdopodobnych czynników – ocenia Szafrański.

Amerykańskie firmy zostałyby zmarginalizowane, USA popadłyby w zapaść demograficzną, dolar straciłby status waluty rezerwowej albo wreszcie USA – rolę hegemona na świecie. To jednak wydaje się bardzo mało prawdopodobne, bo korporacje zza oceanu są potężne, a polityka imigracyjna dobrze przemyślana. Jednocześnie uważany za pretendenta do przejęcia roli dolara chiński juan odpowiada za mniej niż 3 proc. światowych rezerw, a Chiny, rzucając wyzwanie USA, nie mają szans przez fatalną demografię.

– Dotychczas wszystkie waluty rezerwowe przetrwały w tej roli 100 lat i być może z tego wynikają oczekiwania, że teraz – po 100 latach dominacji dolara – dojdzie do takiej zmiany – zastanawia się niezależny inwestor.

Mimo to dekada słabszych stóp zwrotu z akcji amerykańskich niż tych z rynków światowych nie jest już nie do wyobrażenia, po tym jak mają one za sobą ponad dziesięć lat relatywnej siły. Dla Szafrańskiego nie jest to jednak powód do ich unikania, bo giełda nowojorska oferuje najlepszą ekspozycję na cały świat – z USA pochodzi tylko 59 proc. przychodów spółek z indeksu S&P 500. MWIE

Cykl w nieruchomościach już zmierza do końca, ale przed nami dwa–trzy lata boomu

Tomasz Narkun, analityk rynku mieszkaniowego.

Tomasz Narkun, analityk rynku mieszkaniowego.

TWITTER @TOMEKNARKUN/MPR

Ceny mieszkań już znacząco urosły, nabywcy mają problem z zebraniem całości wkładu własnego, a rządy ruszają z programami pomocowymi – to zdaniem analityka cechy charakteryzujące poprzedzającą boom fazę cyklu na rynkach nieruchomości. Historycznie – od 200 lat – wykazują się one dość regularną cyklicznością, w ramach której szczyty wypadają co około 18 lat. – Jeśli nie pojawi się jakiś czarny łabędź, to kolejnego szczytu należy się spodziewać około lat 2025–2026 – przewiduje Narkun, według którego tej fazie cyklu towarzyszą zwyżki cen spółek z branży.

Jak zauważa, charakter cyklu jest taki, że zwyżki cen rozpoczynają się od największych miast, potem dołączają do nich średnie miasta, w następnej kolejności przedmieścia, a na końcu najmniejsze ośrodki. Choć obecnie koniunktura jest najlepsza w tych ostatnich, to lepiej podchodzić do nich z ostrożnością, bo wiele z nich będzie się wyludniać, a to oznacza, że mieszkania będzie bardzo trudno sprzedać.

– Młodzi ludzie niewidzący perspektyw w małych miejscowościach przenoszą się do wielkich miast, a to sprawia, że umacnia się dominacja pięciu, sześciu największych rynków – podkreśla Narkun.

Według niego koniunkturę będzie wspierać to, że Polska staje się atrakcyjna dla imigracji oraz oczekiwany wzrost liczby gospodarstw domowych do 2030 r. (spada średnia liczba osób w gospodarstwie). Kupującym radzi obserwować rynek lokalny, ostrożnie podchodzić do starego budownictwa i brać pod uwagę starzenie się społeczeństwa. MWIE

Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności
Inwestycje
Ujawnienia w ESRS dotyczące łańcucha wartości
Inwestycje
Pozyskanie danych z łańcucha wartości – bezpośrednich i pośrednich
Inwestycje
MŚP w łańcuchu wartości – granica informacyjna
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Inwestycje
Andrzej Powierża, BM Citi Handlowy: Jestem optymistą co do banków, ale umiarkowanym
Inwestycje
Diamenty kupowane także jako inwestycja