– Emitenci ETF replikują indeksy na różne sposoby, najczęściej są to: replikacja pełna, syntetyczna lub „optymalizacja". W pierwszym przypadku skład portfela funduszu dokładnie odzwierciedla konstrukcję instrumentu bazowego, np. indeksu. ETF na dany indeks inwestuje dokładnie w te akcje, które wchodzą w skład indeksu bazowego, w identycznych proporcjach. Drugi sposób – tzw. syntetyczne odwzorowanie, polega na tym, że zarządzający inwestują 90 proc. środków w dowolne zbywalne instrumenty finansowe oraz najwyżej 10 proc. w instrumenty pochodne, najczęściej SWAP, wyrównujące wynik ETF (w dużym uproszczeniu polega to na tym, że dwie strony SWAP wymieniają się różnicą pomiędzy wynikiem funduszu a kursem indeksu). Tak jest w przypadku dostępnych na GPW ETF Lyxor. Natomiast w przypadku tzw. optymalizacji, reprezentacyjna część danego indeksu, generująca większość obrotów na danym wskaźniku, wybierana jest jako wyznacznik stopy zwrotu ETF – wyjaśnia Robert Raszczyk, dyrektor ds. wsparcia operacyjnego w DM BZ WBK.
Za pośrednictwem ETF na WIG20 możemy więc teoretycznie nie inwestować w ani jedną z największych warszawskich spółek, tylko kupować – poprzez fundusz – walory notowane np. we Frankfurcie.
– Na zachodnich parkietach jest to coraz częściej podnoszony problem. Szczególnie w przypadku funduszy odwzorowujących kurs złota. Zdarza się, że nie inwestują one w fizyczną postać kruszcu, a do ich portfeli trafiają najrozmaitsze aktywa – zwraca uwagę Aleksander Widera, wiceprezes Ipopema TFI.
Co innego w przypadku pozostałych funduszy indeksowych dostępnych na polskim rynku. Różnią się od ETF tym, że ich jednostki uczestnictwa nie są notowane na GPW.
Oferta TFI składa się w tym przypadku z jednego funduszu na mWIG40 (Ipopema TFI), dwóch funduszy na indeks gWIGshort (Ipopema TFI dla Alior Banku oraz Quercus TFI) i jednego na WIGlev (Quercus TFI).