Gdyby nie bankructwa, inwestowanie na giełdzie byłoby całkiem prostą sprawą. Wystarczyłoby obkupić się w mocno przecenione, a przez to potencjalnie niedowartościowane akcje. Niestety w praktyce zdarza się, że długotrwały spadek kursu oznacza nie tyle okazję inwestycyjną, ile osuwanie się danej spółki po równi pochyłej, które ostatecznie kończy się bankructwem. W tym roku nie brakuje takich dramatycznych przykładów.
Z tego względu namierzenie potencjalnych bankrutów wydaje się priorytetem, przynajmniej dla inwestorów poszukujących okazyjnie wycenianych przez rynek walorów. Pojawia się pytanie, czy na bazie raportów finansowych można zbudować wskaźniki mogące podpowiadać, które firmy złożą wniosek o upadłość. Na pytanie to próbowali odpowiedzieć amerykańscy finansiści jeszcze w latach 30. XX wieku, ale w kompleksowy sposób rozwikłania tej kwestii podjął się dopiero pod koniec lat 60. Edward I. Altman, profesor finansów na Uniwersytecie w Nowym Jorku. Na bazie symulacji stworzył on słynną formułę, która pozwala z dużym prawdopodobieństwem ocenić ryzyko bankructwa.
Pierwszy z pięciu
Analizę przydatności całej formuły Altmana zostawimy sobie „na deser", a na początek zajmijmy się poszczególnymi elementami, na bazie których powstała. Podstawowa wersja formuły składa się z pięciu wskaźników finansowych, które na końcu są przemnażane przez odpowiednie współczynniki i sumowane.
Pierwszy z tych wskaźników (oznaczony przez Altmana jako T1) powstaje z podzielenia kapitału obrotowego przez łączne aktywa. Sprawa jest o tyle ułatwiona, że pozycje potrzebne do obliczeń można w tym przypadku znaleźć w bilansie (sprawozdaniu z pozycji finansowej) każdej spółki. Kapitał obrotowy (ang. working capital) co prawda nie pojawia się bezpośrednio w bilansach, ale można go łatwo obliczyć. Jest to różnica między aktywami obrotowymi a zobowiązaniami krótkoterminowymi.
Jak interpretować wskaźnik T1? Kapitał obrotowy pokazuje, jak dużą rezerwą płynności dysponuje spółka. Wartość ta pozwala odpowiedzieć na pytanie, czy aktywa obrotowe (czyli takie, które mogą zostać spieniężone stosunkowo szybko) pokrywają długi, które muszą zostać spłacone w ciągu roku. Jest dość oczywiste, że z punktu widzenia poszukiwania potencjalnych bankrutów, im większy kapitał obrotowy, tym lepiej, bo wówczas przedsiębiorstwo dysponuje większą „poduszką bezpieczeństwa" i może bez większych problemów spłacać bieżące długi. Jeśli zaś kapitał obrotowy jest ujemny, tzn. aktywa obrotowe są mniejsze od długów krótkoterminowych, jest to poważny sygnał ostrzegawczy.