Rośnie popularność struktur
Marcin Krasoń, analityk Open Finance
Produkty strukturyzowane zdobyły już na polskim rynku sporą popularność, rocznie inwestujemy w nie ok. 10 mld zł. Jednak dobra sprzedaż w wielu przypadkach nie jest poparta wynikami inwestycyjnymi. Patrząc kilka lat wstecz, średnio tylko co druga struktura przynosiła klientom zysk, który najczęściej nie przekraczał kilku procent w skali roku. Średnia roczna stopa zwrotu w latach 2009–2010 wynosiła 3–3,5 proc., w 2011 spadła do 2,66 proc., a w 2012 do zaledwie 1,44 proc. A mimo to banki nadal przygotowują kolejne subskrypcje i oferują je klientom. Wszystko dlatego, że struktury są produktami wysokomarżowymi, zyskownymi dla banków i dystrybutorów. Osoby szukające bezpiecznych inwestycji powinny się zainteresować produktami strukturyzowanymi, ale zrobić to z największą możliwą uwagą. Na strukturach z pełną ochroną kapitału można zarabiać, i to nawet 15 czy 20 proc. w skali roku, ale tylko jeśli wybierzemy dobrą strukturę. Należy wykluczyć te oferty, które już na pierwszy rzut oka nie wróżą sukcesu (bo np. warunek zysku wygląda na mało realny do spełnienia). Z daleka trzymajmy się też od inwestycji, które są nazbyt skomplikowane i to zarówno jeśli chodzi o sposób naliczania zysku, jak i instrument bazowy. Nie brakuje na naszym rynku struktur opartych na tzw. strategiach syntetycznych, które w teorii mają generować zyski w każdej sytuacji rynkowej, a w praktyce rzadko dają zarobić więcej niż bankowa lokata.
Ograniczone ryzyko straty
Łukasz Kiełboń, starszy menedżer produktu, Friedrich Wilhelm Raiffeisen
Struktury to instrument inwestycyjny, a więc obciążony ryzykiem rynkowym. W efekcie może przynieść ponadprzeciętny zysk, jak również możliwy jest scenariusz, że zysk będzie niższy od oczekiwanego. Produkt nie powinien być kierowany do inwestorów oczekujących rozwiązań, na których zawsze można zarabiać więcej niż przeciętnie i to bez ponoszenia ryzyka – takie produkty nie istnieją. Docelowym odbiorcą jest osoba, która oczekuje wyższych potencjalnych zysków, ma już w portfelu produkty inwestycyjne, a więc ponosi też ryzyko i je rozumie. I tu pojawia się zdecydowana zaleta struktur – skoro nie można zabezpieczyć ponadprzeciętnego zysku, to przynajmniej można zabezpieczyć ryzyko utraty kapitału. Weźmy skrajny przykład: jeden z inwestorów inwestuje 100 proc. środków w akcje, a drugi, z identycznym podejściem do ryzyka, wybiera produkt strukturyzowany oparty na tych samych akcjach, ale z gwarancją kapitału. Przyjmijmy, że w założonym horyzoncie akcje tracą 50 proc. W takim przypadku pierwszy inwestor, aby odbudować swój pierwotny kapitał, musi znaleźć inwestycję (znów ponosząc ryzyko), która przyniesie stopę zwrotu 100 proc. Drugi jest w lepszej sytuacji – nie musi odbudowywać kapitału, gdyż był on gwarantowany. W sprzyjającej sytuacji rynkowej pierwszy inwestor będzie miał z reguły większy zysk niż drugi, ale dysproporcje nie będą już tak drastyczne.
Jak wybrać produkt strukturyzowany?
Zanim zainwestujemy w strukturę, powinniśmy ocenić potencjał wzrostowy (lub spadkowy) instrumentu bazowego, od którego zależą jej wyniki, biorąc pod uwagę moment startu produktu. Może się bowiem okazać, że inwestycja przypada na szczyt hossy (np. na surowcach) i bardziej prawdopodobne są spadki instrumentu bazowego. Struktury o strategiach aktywnie zarządzanych lub inwestujących w wiele klas aktywów, które teoretycznie mają zarabiać w każdych warunkach rynkowych, są bardziej ryzykowne i trudniejsze do oceny. Dobrze jest sprawdzić na podstawie historycznych wyników, jak radziły sobie w różnych sytuacjach rynkowych. Znaczenie ma również czas trwania produktu. Zazwyczaj produkty krótkie do 1,5 roku mają mniejszy potencjał zysku niż 2–3-letnie. Przy strukturach krótkoterminowych prawie cały kapitał jest przeznaczany na cześć bezpieczną (obligacje/depozyt), a bardzo mała na opcję, co sprawia, że twórcy tych instrumentów muszą stosować dodatkowe modyfikacje, które ograniczają maksymalny zysk z inwestycji (tzw. cap). Ale już ryzykowne są produkty 5-letnie i dłuższe.