Warto szukać spółek, które inwestowały

WYWIAD | Mateusz Namysł z analitykiem Raiffeisen Polbanku rozmawia Andrzej Pałasz

Publikacja: 16.01.2018 04:02

Rok 2017 był udany dla gospodarki, a na giełdzie obserwowaliśmy zwyżki notowań, głównie dużych spółek. Jak zapowiada się nowy rok?

Wszelkie znaki wskazują, że również będzie bardzo dobry dla krajowej gospodarki. Wzrost gospodarczy może nawet przekroczyć 4 proc. Wiele będzie zależało od sytuacji w Europie, choć tu też oczekiwania są dobre. Strefa euro powinna urosnąć o 2,5 proc., podobnie będzie za oceanem.

Gospodarka w Polsce nadal będzie napędzana konsumpcją, którą wspierają rosnące wynagrodzenia. Dodatkowym czynnikiem, na który liczymy, są inwestycje, które powinny przyspieszyć. Głównie chodzi o publiczne, jednak firmy będą skłonne coraz więcej inwestować ze względu na zwiększające się koszty zatrudnienia i braki kadrowe.

Uda się je okiełznać?

Firmy będą zmuszone zatrudniać mniej wykwalifikowanych pracowników, a następnie ich doszkalać. Dziś rynek jest trudny dla pracodawców, ale to działa też w drugą stronę, bo powoduje wzrost finalnych cen produktów, a przede wszystkim usług. Część spółek to przespało, jednak przełom roku to czas renegocjacji kontraktów. Firmy będą uwzględniać już nie tylko wzrost wynagrodzeń w 2017 r., ale również wyższe tempo wynagrodzeń w 2018 r.

I wzrośnie inflacja.

Na początku roku zapewne się obniży, a wzrastać może w kolejnych miesiącach. Jeśli NBP nic w tej kwestii nie zrobi, to możemy się zbliżyć do obszaru górnego pasma odchyleń celu inflacyjnego, czyli nawet powyżej 3 proc.

Co było największym zaskoczeniem w 2017 r.?

Tempo wzrostu gospodarczego w strefie euro. Jeszcze na początku roku zakładano, że wyniesie 1,6–1,7 proc., a okazuje się, że może sięgnąć nawet 2,4 proc. na koniec 2017 r. Z tego wynikło silniejsze wzmocnienie euro wobec dolara. Teraz prognozuje się umocnienie euro do dolara w kolejnych dwóch latach.

Mocne euro to również efekt polityki Europejskiego Banku Centralnego. Możliwe, że program skupu aktywów zakończy się we wrześniu?

Będzie to w głównej mierze zależeć od koniunktury w strefie euro. Wygląda na to, że EBC skupi większość obligacji, które trafią na rynek w 2018 r. Gdyby jednak zakończono program, należy liczyć się ze wzrostem rentowności obligacji włoskich czy hiszpańskich, ponieważ sytuacja w tych krajach nie jest zbyt dobra. Jednak nie powinno to nastąpić w tym roku.

W ubiegłym roku złoto było bardzo stabilne. Jak może być teraz?

Na rynkach mamy do czynienia z niewielką zmiennością, a stopy zwrotu z akcji są satysfakcjonujące. Dodatkowo w zeszłym roku nie zrealizowały się czarne scenariusze związane z wyborami w Holandii, we Francji czy w Niemczech, więc brakło powodów do wzrostu cen złota. Nawet popyt jubilerski czy przemysłowy są niższe niż kilka lat temu, a wydobycie jest w tym roku na wysokim poziomie w porównaniu z ostatnimi latami. Spośród banków centralnych złoto na większą skalę skupują rosyjski i kazachski. Metal może jednak drożeć w związku z prognozowanym przez nas osłabieniem dolara. Radziłbym zwiększać pozycję, gdyby cena spadła poniżej 1200 dol. za uncję.

Na które surowce warto jeszcze postawić w 2018 r.?

Jeśli chodzi o ropę, to w głównej mierze decyduje koniunktura gospodarcza, która na razie wygląda dobrze. Po stronie podaży ważne będzie, czy w Stanach Zjednoczonych uda się rozbudzić produkcję z łupków. Dość dobrze wyglądają perspektywy dla rynku gazu, ponieważ mocno rośnie popyt w Chinach ze względu na ciężką zimę i trendy proekologiczne oraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie rekordowo duża liczba gospodarstw ma obecnie ogrzewanie gazowe. W przypadku pszenicy najwięcej zależy oczywiście od pogody, ale cena poniżej 4 dol. za buszel wydaje się atrakcyjna. Na dość niskim poziomie jest jeszcze kawa, choć spodziewane są wysokie zbiory w Brazylii, która jest jednym z najważniejszych producentów.

Jakie czynniki mogą wstrząsnąć rynkami w 2018 r.?

Zbliżają się wybory we Włoszech, gdzie rośnie popularność eurosceptycznego Ruchu Pięciu Gwiazd. Do tego napięta sytuacja panuje na Bliskim Wschodzie. Ale jest też czynnik, o którym wielu zapomniało. Niskie stopy procentowe stały się zachętą do szukania atrakcyjnych zysków, m.in. przez fundusze private equity czy venture capital. Część ich inwestycji nie wypaliła i kiedyś trzeba będzie je wycenić rynkowo. Zacznie się odpływ pieniędzy, co może spowodować wzrost obaw.

Na których rynkach w 2018 r. spodziewa się pan dużych zwyżek?

Na mało której giełdzie jest jeszcze tanio, patrząc po wskaźniku ceny do zysku. Jednak wzrostów powyżej średniej spodziewam się na rynkach rosyjskim oraz tureckim. Być może także w Indiach, gdzie dosyć solidny wzrost gospodarczy może się przełożyć na podobne wzrosty zysków spółek. Jeśli chodzi o WIG20, to nie spodziewam się takiej dynamiki wzrostu, jak w 2017 r., raczej rzędu kilku procent. Jak wspomniałem, ze względu na renegocjacje umów lepiej powinny się zachowywać mniejsze spółki, których wyceny są zdołowane.

Mowa o firmach związanych z sektorem publicznym?

Tak, ale to mogą być również towarzystwa funduszy inwestycyjnych, jak Altus, Quercus i Skarbiec. Oraz część przecenionych spółek, o ile obawy o ich kondycję się nie sprawdzą, choćby Forte. Ogólnie warto kierować się tropem spółek, które w tym roku będą oddawać zeszłoroczne inwestycje. Jeśli koniunktura się utrzyma, to mocnym segmentem będą deweloperzy, co widać np. po wezwaniu na Robyg. Z kolei dzięki wezwaniom fundusze zyskają dodatkowy kapitał, który będą mogły przeznaczyć na inwestycje w przecenione małe spółki.

Końcówka zeszłego roku obfitowała w wezwania. Z drugiej strony nie słychać – jak to było rok temu – by jakaś większa spółka planowała debiut na GPW.

Rzeczywiście. Niskie wyceny nie zachęcają do debiutów, zatem odbicie na małych przedsiębiorstwach mogłoby zachęcić do wejścia na giełdę kolejne firmy. Dopóki jednak tak wiele małych firm będzie atrakcyjnie wycenianych, szczególnie dla inwestorów branżowych, dopóty liczba wezwań będzie zdecydowanie wyższa niż debiutów.

Kiedy może nastąpić przełom, jeśli chodzi o nastawienie do maluchów?

Wydaje się, że przy wynikach za I kwartał, przy czym warto już obserwować wyniki za IV kwartał 2017 r., ponieważ jest on najlepszy dla polskiej gospodarki. Po wynikach za I kwartał będziemy z kolei wiedzieć, czy spółkom udało się wynegocjować lepsze kontrakty w związku ze wzrostem kosztów wynagrodzeń i materiałów, czy jednak mają one problem z podnoszeniem cen.

CV

Mateusz Namysł w 2017 r. wypracował najwyższą stopę zwrotu w autorskim portfelu dla indeksów, walut i surowców. Jest analitykiem rynków finansowych Raiffeisen Bank Polska. Na co dzień w pracy czyta, liczy, pisze i wypowiada się głównie na temat rynku akcyjnego oraz surowcowego. Entuzjasta racjonalnego gospodarowania zasobami oraz wszelakich przejawów kreatywności, w tym tej spontanicznej oddziałującej na emocje. Wcześniej rozwijał się na rynku kapitałowym w Noble Securities, PZU OFE czy Biurze Maklerskim BGŻ. paan

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę