Co bierzemy pod uwagę, decydując o sposobie lokowania oszczędności? Niewątpliwie ważne jest to, ile zarobimy. Przeglądając oferty banków, wybieramy te z wyższymi odsetkami. Niekiedy dajemy się namówić na produkty inwestycyjne z nadzieją, że przyniosą lepsze zyski.
Ale granice naszych poszukiwań są dość dokładnie określone poprzez indywidualne preferencje. Jeśli stawiamy na bezpieczeństwo, wpłacamy znaczną część zgromadzonego kapitału, zakładamy, że pieniądze mogą być potrzebne już niedługo, z pewnością w pierwszej kolejności pomyślimy o banku.
Ryzyko można ograniczyć, ale nie wyeliminować
Czy deponując oszczędności w banku, mamy pewność, że nie stracimy? Nie do końca tak jest. Owszem, gdyby bank (czy SKOK) upadł, odzyskamy pieniądze, bo zadziała system gwarantowania depozytów. Ale nikt nam nie zrekompensuje utraty wartości wkładu z powodu inflacji. Co gorsze, przed skutkami inflacji trudno się bronić, bo nie wiemy, jaka będzie np. za rok, gdy nasza lokata ze stałym oprocentowaniem się zakończy. Coraz większym zagrożeniem jest też cyberprzestępczość. Kliknięcie w przesłany przez oszustów link, przeprowadzanie operacji przez internet w otwartym wi-fi może sprawić, że złodziej przejmie dane do logowania, wejdzie na konto i ukradnie pieniądze.
Całkowite wyeliminowanie każdego rodzaju ryzyka nie jest możliwe, więc dobrze, że przynajmniej w niektórych obszarach ryzyko jest mocno ograniczone. Klienci banków i SKOK nie muszą się obawiać, że stracą pieniądze z powodu niewypłacalności którejś z tych instytucji. Często jest to ważny argument przy podejmowaniu decyzji, gdzie ulokować środki.
Mechanizm wielokrotnie użyty
Deponenci mają pewność, że w razie kłopotów firmy, której powierzyli oszczędności, wkład do 100 tys. euro (po przeliczeniu na złote) zostanie im zwrócony wraz z odsetkami (zasady gwarantowania depozytów – patrz ramka na s. 4 i 5). Jest to doceniane szczególnie po wpadkach z innymi formami pomnażania kapitału (np. obligacje GetBacku).