W I półroczu rybna spółka miała nieco ponad 0,8 mln zł straty, tymczasem w analogicznym okresie przed rokiem miała 1,96 mln zł zysku netto. Według zarządu Wilbo, do kiepskich wyników przyczynił się drogi surowiec oraz osłabienie złotego wobec euro i dolara. – Te negatywne tendencje skumulowały nam się w II kwartale. Kolejne już będą lepsze – deklaruje Stypułkowski. Podkreśla jednak, że na zdecydowaną poprawę wyników można liczyć dopiero w 2010 roku.

Gdyńskiej spółce udało się za to zwiększyć przychody ze sprzedaży. W I półroczu 2009 r. wyniosły 86 mln zł i były o 18 proc. wyższe niż przed rokiem. Z raportu półrocznego wynika, że zwiększyły się również przepływy z działalności operacyjnej (do 5,9, z 3,5 mln zł) oraz stan środków pieniężnych (do prawie 5, z 3 mln zł).– Teraz największym problemem jest uzyskanie rentowności. Sądziliśmy, że łatwiej będzie wprowadzić podwyżki cen naszych produktów. Tymczasem utrudniają nam to zarówno dystrybutorzy, jak i inni producenci. Na rynku jest wojna cenowa – mówi szef Wilbo.

Do poprawy wyników mają się przyczynić nakłady m.in. na promocję marek (Wilbo wyda na ten cel około 1,6 mln zł) oraz przeniesienie produkcji z wynajmowanych pomieszczeń do niewykorzystanego, własnego budynku. Prezes Stypułkowski wskazuje, że ta ostatnia inwestycja powinna przynieść spółce ponad 2 mln zł oszczędności w skali roku (odejdą m.in. koszty wynajmu). – Już w marcu rozpoczęliśmy działania związane z przeniesieniem zakładu. Prace remontowo-budowlane są na ukończeniu. We wrześniu planujemy zakończyć przeprowadzkę – mówi szef rybnej firmy. Całkowita wartość tej inwestycji wynosi około 5 mln zł. W I półroczu Wilbo wydało około 18 proc. zaplanowanej kwoty.

Tymczasem zarząd giełdowej spółki nie rezygnuje z planów konsolidacji rynku rybnego. Wcześniej negocjowała zakup firmy Contimax z Bochni. Jednak nie udało jej się dogadać z jej właścicielem co do wyceny udziałów.

– Teraz mamy na oku dwie inne firmy. Spodziewam się, że te rozmowy zakończą się sukcesem. Jeden z podmiotów to firma niemiecka. Jesteśmy na etapie podpisywania listu intencyjnego – ujawnia prezes Stypułkowski.