North Coast nie zachwyci rezultatami za trzeci kwartał. - Trudno powiedzieć, że osiągane wyniki nas satysfakcjonują, gdyż w obecnej sytuacji poziom uzyskiwanej marży jest słabszy niż w latach ubiegłych – przyznaje Giorgio Pezzolato, wiceprezes North Coast. Spółce szkodzi m.in. słaby złoty. - W trzecim kwartale kurs euro trochę spadł, ale w ostatnim czasie ponownie obserwujemy wzmocnienie europejskiej waluty. Można byłoby mówić o sprzyjającym kursie, gdyby euro kosztowało poniżej 4 zł – mówi wiceprezes.
Jakiś czas temu spółka liczyła, że w tym roku o kilkanaście procent zwiększy obroty i zyski. To już nieaktualne. - Obecnie naszym celem jest osiągnięcie wyników zbliżonych do tych z roku ubiegłego – wskazuje Pezzolato. W 2008 roku grupa wypracowała 123,9 mln zł przychodów ze sprzedaży i prawie 3,7 mln zł zysku netto. Z kolei w pierwszym półroczu tego roku miała 57,4 mln zł obrotów i 1,35 mln zł czystego zarobku.
Zarząd North Coast podkreśla, że wyniki powinny się znacząco poprawić w przyszłym roku. - Patrzymy na przyszłość z optymizmem. Kryzys nie wpłynął znacząco na preferencje Polaków jeśli chodzi o zakupy produktów spożywczych. Czwarty kwartał zazwyczaj jest najkorzystniejszy dla naszej spółki, a w 2010 roku przewidujemy istotne poprawienie wyników dzięki uruchomieniu mleczarni – mówi Pezzolato. To właśnie na inwestycji w mleczarnię chce się skupić w najbliższych miesiącach giełdowa spółka. - Mam nadzieję że do końca roku uda nam się zakończyć wszystkie sprawy proceduralne. Wówczas w 2010 roku mleczarnia mogłaby uzyskać próg rentowności. Robimy wszystko aby ten cel zrealizować. Docelowo może ona generować blisko 50 proc. przychodów grupy i dodatkowo uniezależni nas od ryzyka walutowego (duża część wyrobów będzie eksportowana – red.) – zapowiada wiceprezes Pezzolato.