Jeden z akcjonariuszy Bomi, Supernova IDM Fund (ma 6,1 proc. kapitału), zaproponował, by na NWZA 28 grudnia udziałowcy upoważnili zarząd handlowej spółki do emisji maksymalnie 15?mln warrantów subskrypcyjnych wymiennych na taką samą liczbę akcji bez prawa poboru. Obecnie kapitał firmy dzieli się na 39,5 mln akcji. – Bomi wymaga dokapitalizowania w bardzo krótkim czasie. Z takiej emisji spółka mogłaby pozyskać od 20 do 40 mln zł – twierdzi Maciej Zientara, partner zarządzający funduszu.

Sprzeciw mniejszościowych

Taki projekt uchwały budzi jednak sprzeciw mniejszościowych udziałowców. – Duże rozwadnianie kapitału przez emitowanie papierów z wyłączeniem prawa poboru narusza interesy drobnych inwestorów, którzy nie zostaną uwzględnieni w ofercie – mówi „Parkietowi" jeden z nich, prosząc o anonimowość.  Jego obawy budzi to, że i tak już mocno przecenione w ostatnim czasie papiery spółki będą sprzedawane poniżej giełdowego kursu (wczoraj wyniósł 2,05 zł – red.). – Gdy notowania bardzo spadły, należy skupować akcje, tak jak to robi większość spółek, a nie drukować nowe walory – radzi.

Proponowany przez fundusz projekt nie podoba się drobnym inwestorom także dlatego, że zupełnie inny kształt uchwał na walne zatwierdził zarząd Bomi, który chce przeprowadzić dwie mniejsze emisje. W ramach pierwszej, o wartości nieprzekraczającej 2,5 mln euro, Bomi wyemitowałoby do 11,25 mln akcji z zachowaniem prawa poboru. Druga dawałaby zarządowi możliwość emisji 7,9 mln papierów i pozbawienia akcjonariuszy prawa poboru.

Spółka jest w potrzebie

Zientara broni projektu Supernovej. – Warranty pozwalają na przeprowadzenie emisji o większej wartości niż proponowane przez zarząd dwie mniejsze oferty. Dają też możliwość sprzedaży walorów w dogodnym dla spółki czasie – tłumaczy. Twierdzi, że wartość zaproponowanej przez zarząd emisji jest niewystarczająca, by firma, która jest zadłużona (miała 240 mln zł długu netto na koniec września), zrealizowała plany restrukturyzacji. – Chodzi o zmianę struktury finansowania, czyli dostosowanie poziomu kapitału do poziomu zadłużenia – dodaje Zientara.

[email protected]