Ważą się losy dystrybutora mrożonek. 24 kwietnia uprawomocniło się postanowienie sądu w sprawie zmiany upadłości Jago z układowej na likwidacyjną. Zarząd wierzy, że spółkę można uratować. – Do 15 września mamy czas na przygotowanie strategii, która pozwoliłaby grupie odzyskać konkurencyjność – mówi „Parkietowi" Bartosz Znojkiewicz, prezes Jago.
Zarząd musi przygotować strategię na podstawie danych na koniec lipca. – Zrobimy to tak szybko, jak tylko to będzie możliwe, zapewne do 14 sierpnia. Potem sąd powinien powołać biegłego. Następnie biegły sporządzi opinię, co może potrwać 2–3 tygodnie. Wtedy sąd podejmie decyzję – wylicza prezes.
Jeśli sąd nie zmieni postanowienia do 24 października, Jago zniknie z giełdy. Znojkiewicz przyznaje, że czasu jest niewiele. – Sześć miesięcy, wynikające z przepisów prawa, to jest bardzo krótki czas. Ale są firmy, którym udało się w tym okresie zmienić upadłość z likwidacyjnej na układową. Jest szansa, że nam też się uda – mówi.
9 maja notowania akcji Jago zostały przeniesione z systemu ciągłego na jednolity. W piątek kurs wyniósł 11 groszy. Od początku roku kapitalizacja Jago skurczyła się o 42 proc.
Współpraca z syndykiem kluczem do sukcesu
Jago trafiło na syndyka, który ma już na swoim koncie uratowanie firm będących w trudnej sytuacji, takich jak np. Plastal. To Marcin Żurakowski. Zarząd podkreśla, że współpraca z nim układa się bardzo dobrze. – To profesjonalista, praktyk życia gospodarczego – mówi Znojkiewicz.