Nawet o 8,45 proc., do 163,7 zł, spadał w czwartek kurs akcji obuwniczej grupy CCC. Według Konrada Księżopolskiego, szefa analityków w Haitong Banku, to tylko do pewnego stopnia efekt powrotu ryzyka, że w życie wejdzie tzw. podatek od handlu, a w większym kwestia informacji przekazanych przy okazji publikacji ostatecznych wyników finansowych kwartału.
Bicie w pierś
Po pierwsze, prezes Marcin Czyczerski podał, że ze względu na pogodę w maju sprzedaż obuwia z kolekcji letniej (czyli w tzw. pierwszych cenach) stanowi w tym miesiącu zaledwie 9 proc. sprzedaży. Po drugie, wiceprezes Karol Półtorak zasygnalizował, że przejęta w 2018 r. szwajcarska grupa Karl Voegele zamiast w tym roku może zacząć zarabiać (na poziomie EBITDA) dopiero w 2020 r. Po trzecie, prezes Czyczerski akcentował problemy, z którymi grupa musiała zmierzyć się w I kwartale, w tym na przykład problemy z „zatowarowaniem", wynikające z wdrażania systemu informatycznego i brakiem synchronizacji dostaw towarów i przygotowania kampanii marketingowej.
– Robimy dużo rzeczy po raz pierwszy – mówił Czyczerski. – Przy liczbie błędów, które popełniamy, wszystko może się przedłużać – dodawał porównując firmę z początkującym kierowcą.
Miniony rok przyniósł przejęcia Voegele, DeeZee i transakcję na niemieckim rynku, w efekcie której CCC jest mniejszościowym udziałowcem HR Group. Jej wyniki okazały się niższe od oczekiwanych.
W tym roku CCC kupiło 66 proc. akcji Gino Rossi. O synergiach z tą spółką nie chce dziś mówić. W czwartek Gino powiadomiło, że 24 czerwca z zarządu odejdzie prezes Tomasz Malicki. Malicki powiedział nam, że odchodzi, bo cel, którym było pozyskanie inwestora, został zrealizowany, ale w sprawozdaniu Gino wśród not opisujących ryzyka można przeczytać, że CCC może wycofać się ze spółki.