Jest on bowiem wykorzystywany nie tylko w celach grzewczych, lecz jako tańszy substytut oleju napędowego,
do napędzania pojazdów z silnikami Diesla, na czym zresztą Skarb Państwa traci rocznie kilkaset milionów złotych.
Z ponad 100 mln gospodarstw domowych w Stanach Zjednocznych, niecałe 8%, czyli 7,7 mln, wykorzystuje do ogrzewania swoich mieszkań czy domów olej opałowy. Największy popyt na ten produkt odnotowuje się jesienią i zimą (w okresie od października do marca), a największym odbiorcą jest najchłodniejszy, z wyłączeniem Alaski, północno-wschodni region USA. Z tej części Stanów Zjednoczonych pochodzi aż 70%, czyli 5,3 mln gospodarstw domowych wykorzystujących olej opałowy. W innych rejonach kraju większą popularnością cieszy się ogrzewanie gazowe. Wprawdzie większość dystrybutorów tego produktu stara się w miesiącach wiosennych i letnich zgromadzić odpowiednie zapasy, jednak zgromadzenie odpowiedniej ilości oleju nie jest możliwe, choćby ze względu na ograniczone możliwości magazynowania.
Stany Zjednoczone pozyskują olej opałowy z dwóch źródeł. Pierwsze z nich to miejscowe rafinerie, których produkcja nie zaspokaja jednak całego popytu. Drugim więc jest import przerobionego już oleju opałowego, głównie z rafinerii, w takich krajach, jak Kanada, Wenezuela i Wyspy Dziewicze.
Cena oleju opałowego determinowana jest jednak nie tylko przez sezonowy popyt na ten produkt. Najistotniejszym czynnikiem są bowiem ceny ropy Crude wykorzystywanej do produkcji oleju opałowego, a także koszty jego produkcji, dystrybucji, jak również wyniki finansowe rafinerii, hurtowników i sprzedawców detalicznych. Szacuje się, że w 2000 r. cena ropy Crude dotyczyła 48% wszystkich kosztów sprzedaży jednego galony oleju opałowego. Przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe zużywa w ciągu zimy od 650 do 1000 galonów tego surowca. Koszty produkcji samych rafinerii stanowiły ok. 7%.