Najpierw wstrzymanie ceł na Europę, potem rozmowy z Chinami przywracające wiarę w zakończenie tematu ryzyka ceł wiszącego nad globalnym handlem doprowadziły inwestorów do przekonania, że zawirowania polityczne kształtujące ruchy indeksów, rynek ma już za sobą.
Co więcej, wyceny rynkowe zaczęły powracać do poziomów sprzed kwietnia, a prognozy dotyczące wyników amerykańskich spółek po przewidywanym osłabieniu w 2 kwartale zakładają powrót do wzrostów już w drugiej połowie 2025 r. Oznacza to, że zarówno konsensus rynkowy, jak i inwestorzy zaczęli coraz mocniej pozycjonować się pod scenariusz wygaszenia ryzyka ceł, także braku w średnim i dłuższym terminie wpływu polityki celnej na wyniki spółek.
W przypadku powrotu wycen do poziomów sprzed kwietnia 2025 r. powrócił także temat skuteczności spółek w utrzymaniu wzrostów wyników w kolejnych kwartałach. Mocne rozciągnięcie wycen zakłada, że spółki podtrzymają dynamiczne wzrosty solidnymi sprawozdaniami finansowymi. Do tego temat ceł (choć odłożony w czasie) dalej wisiał nad rynkami, a obowiązujące cła (choć niższe niż zaproponowane w kwietniu cła odwetowe) wciąż były wyższe od tych obowiązujących przed prezydenturą Trumpa.
To sprawiło, że indeksy amerykańskie, szybko odrabiające kwietniowe spadki, naraziły się na potencjalny mocny spadkowy ruch w przypadku niezrealizowania się zakładanego scenariusza pozytywnego zakończenia rozmów w sprawie ceł.
I właśnie taką informację zaprezentował dziś Donald Trump, proponując wprowadzenie 50% ceł na produkty z Unii Europejskiej od 1 czerwca. W efekcie mamy dziś do czynienia z cofnięciem indeksów europejskich, które straciły na sesji ok. 1,5%, spadki na warszawskim parkiecie (ok. 1%), a także spadki na indeksach amerykańskich. Warto zauważyć, że zasięg spadków nie jest tak duży, jak w kwietniu, a także jak w przypadku zaognienia sytuacji z Chinami.