Coraz więcej danych z gospodarki sugeruje, że szczyt inflacji jest już za nami i w kolejnych miesiącach dezinflacja powinna postępować. Wzrost wynagrodzeń wyraźnie wyhamował, ceny ropy naftowej na rynkach światowych spadają, a osłabienie dolara zmniejsza koszty importu. Konsumenci ograniczają wydatki, co osłabia presję popytową i wpływa na wolniejsze tempo wzrostu cen. Taki układ czynników sprzyja dalszemu wygaszaniu inflacji.
– Majowa decyzja RPP o obniżeniu stóp o 50 punktów bazowych była pierwszym ruchem od października 2023 roku. Prezes NBP Adam Glapiński jasno zakomunikował, że majowe cięcie było dostosowaniem do nowych warunków, a nie początkiem serii obniżek. Kluczowe będą teraz kolejne dane z gospodarki oraz lipcowa projekcja inflacyjna, która uwzględni już niższy poziom stóp procentowych. W podstawowym scenariuszu zakładamy, że do końca 2025 roku stopy zostaną obniżone łącznie o 50–75 punktów bazowych – uważa Andrzej Gwiżdż, analityk platformy inwestycyjnej Portu.
Taniej w sklepach – efekt statystyczny
Spowolnienie inflacji wydają się potwierdzać dane z handlu. Kwietniowa dynamika wzrostu cen w sklepach wyniosła średnio 5,6 proc. r./r., czyli najmniej od początku roku. Dotyczyło to żywności, napojów bezalkoholowych i alkoholowych oraz pozostałego asortymentu, np. chemii gospodarczej czy art. dla dzieci. Tak wykazał cyklicznie wydawany raport pt. „Indeks cen w sklepach detalicznych”, autorstwa UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito. W marcu codzienne zakupy zdrożały r./r. o 6,7 proc., w lutym – o 5,8 proc., a w styczniu – o 5,9 proc.
Jednak eksperci studzą optymizm. – Spadkiem dynamiki wzrostu cen w kwietniu nie ma się co ekscytować. To efekt statystyczny, wynikający z przywrócenia stawek VAT na żywność w kwietniu 2024 roku. W tym czasie ceny zostały podbite, a w tegorocznym kwietniu VAT się nie zmienił. Liczę na to, że w kolejnych miesiącach ceny będą rosły coraz wolniej, ale raczej nie ma co liczyć na szerokie przeceny – mówi Marcin Luziński z Santander Banku Polska.