PKN od piątku na GPW

Moment sprzedaży akcji Polskiego Koncernu Naftowego nie był najlepszy, ale oferta zakończyła się pełnym sukcesem dla Skarbu Państwa. Inwestorzy ocenią to jednak dopiero za kilka dni.Choć pierwsze oficjalne notowanie akcji PKN na warszawskiej giełdzie oraz GDR-ów spółki na London Stock Exchange nastąpi w piątek, 26 listopada, to GDR-ami Koncernu jeszcze przed ich przydziałem handlowano już wczoraj. GDR-y PKN "otworzyły" się na poziomie 9,7 USD, aby osiągnąć 10,35 USD. Potem jednak ich kurs nieznacznie się obniżył (10,2 USD), co oznacza, że płacono za nie 21,52 zł.Mimo redukcji zapisów, taki zarobek może już satysfakcjonować część inwestorów, którzy - uwzględniając dyskonto - zapłacili po 18,35 i 19,1 zł za jeden walor Koncernu. Analitycy spodziewają się, że akcje PKN zadebiutują na GPW w przedziale 20,5-22 zł.Ustalona w sobotę cena 19,5 zł za akcję PKN to mniej, niż powszechnie spodziewali się analitycy. - Myślę, że cena w dolnych granicach widełek odzwierciedla niepokój inwestorów zagranicznych związany z problemem roku 2000 i niebezpieczeństwem dużej podaży akcji pracowniczych - twierdzi Michał Szymański, doradca inwestycyjny ING BSK. Jego zdaniem, Zachód obawia się inwestować na tzw. rynkach wschodzących, a sektor paliwowy zalicza się do najbardziej wrażliwych na PR 2000. - Gdyby cena debiutu była wysoka, zachęciłoby to wielu posiadaczy akcji pracowniczych do pozbycia się ich już na pierwszych sesjach, co groziłoby gwałtownymi wahaniami kursu - dodał M. Szymański.Minister skarbu Emil Wąsacz powiedział wczoraj, że oferta PKN zakończyła się pełnym sukcesem, choć przeprowadzono ją w mało sprzyjającym okresie. Zdaniem E. Wąsacza, niższa niż przewidywano cena wynika z obaw zachodnich inwestorów o prognozy makroekonomiczne dla Polski (awantura podatkowa, wygłaszanie katastroficznych prognoz) oraz podwyżek stóp procentowych na świecie.Transza inwestorów indywidualnych została ostatecznie powiększona o 4,5 mln akcji, do 40 mln. Krajowym inwestorom instytucjonalnym przydzielono 14,1 mln akcji z 15 mln, a instytucjom zagranicznym 59,3 z zaplanowanych 63 mln. Minister skarbu powiedział, że o przesunięciach akcji między transzami i ostatecznej wielkości każdej z nich zadecydował "kompromis i chłodna kalkulacja". - Ustalając cenę, chodziło nam o pozyskanie stabilnych inwestorów instytucjonalnych - powiedział. Na akcje PKN zapisało się aż 86% instytucji, z którymi spotkali się przedstawiciele Nafty Polskiej i PKN podczas kilkutygodniowego road--show. Najlepiej było pod tym względem w Londynie, gdzie na ofertę PKN pozytywnie odpowiedziały wszystkie instytucje, z którymi prowadzono rozmowy. W transzy zagranicznych inwestorów instytucjonalnych zanotowano niemal czterokrotną nadsubskrypcję. 2,4 razy większy popyt wystąpił w transzy krajowych inwestorów instytucjonalnych. Pakiet PKN, który znalazł się w posiadaniu polskich instytucji, ma cztery razy większą wartość niż w przypadku Telekomunikacji Polskiej. Na walory Koncernu zapisywały się firmy ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne i OFE. Odpowiadając na pytanie PARKIETU E. Wąsacz przyznał, że część inwestorów uczestniczących w budowaniu księgi popytu skłonna była objąć akcje PKN po znacznie niższej cenie niż 19,5 zł. Nie podał jednak żadnych szczegółów. - Współczynnik C/Z przy cenie 19,5 zł jest w przypadku PKN wyższy niż węgierskiego MOL i rafinerii austriackiej - powiedział Grzegorz Zarębski, prezes zarządu Nafty Polskiej, posiadającej nadal największy pakiet PKN.W transzy inwestorów indywidualnych złożono 176 tys. zapisów na ponad 577 mln akcji, czyli więcej niż na cały kapitał akcyjny PKN. Oznacza to, że skumulowany popyt na akcje Koncernu przekroczył 13 mld zł, 13 razy więcej niż w czasie oferty KGHM i kilka razy więcej niż w czasie prywatyzacji Pekao SA. Przeciętna wartość zlecenia wyniosła 18 tys. USD, co - jak podkreślił E. Wąsacz - jest dużą sumą nawet stosując zachodnie standardy. - Zdajemy sobie sprawę, że w dużej mierze jest to zasługą bezprecednsowej akcji lewarowania - powiedział minister, dodając, że chęć udzielenia tak dużych kredytów jest oznaką zdrowego rynku kapitałowego.

GRZEGORZ BRYCKI