Kto naraził na wielomilionowe straty spółki z "imperium" Romana Karkosika??

Na początku roku huta Szopienice zawarła niekorzystne kontrakty terminowe, których wartość w tej chwili wynosi 44 mln zł na minusie. Strata odbije się nie tylko na wynikach Szopienic, ale i trzech kolejnych spółek ze stajni Romana Karkosika, bo kolejno konsolidują one wyniki huty

Aktualizacja: 22.02.2017 12:51 Publikacja: 17.04.2007 07:23

Feralne kontrakty terminowe zostały zawarte w styczniu i lutym, kiedy cena miedzi na londyńskiej giełdzie metali (LME) oscylowała wokół 5,5 tys. dolarów za tonę.

Z naszych informacji wynika, że specjalista, który w Szopienicach zajmował się kontraktami, założył, że do lipca cena miedzi nie wzrośnie. Tymczasem wczoraj płacono już 7,9 tys. dolarów za tonę. Jak szacuje w komunikacie Hutmen (ma 61,8 proc. akcji Szopienic), na 14 kwietnia straty z tytułu kontraktów można szacować na 44 mln zł. Kwota szybko się zwiększa: jeszcze na koniec marca wynosiła 25 mln zł.

- To oszacowana przez nas wartość godziwa. Musieliśmy ujawnić rynkowi potencjalny skutek finansowy - mówi Mieczysław Wicherski, kierownik biura zarządu Hutmenu. - Jaka jest realna kwota, okaże się po zakończeniu prac komisji, powołanej do zbadania tej sprawy. Wtedy też zastanowimy się, co dalej zrobić z otwartymi kontraktami - dodaje.

Zdaniem Andrzeja Libolda, prezesa Hutmenu, komisja powinna zakończyć prace w ciągu tygodnia. - Zależy nam na szybkim wyjaśnieniu tej sprawy - podkreśla prezes Libold.

Efekt domina

Głównym udziałowcem Hutmenu jest Impexmetal, a większościowy pakiet tej z kolei firmy kontroluje Boryszew. Wszystkie spółki należą do znanego inwestora giełdowego Romana Karkosika.

W wielkim uproszczeniu można założyć, że - jeśli oszacowana przez Hutmen strata Szopienic na transakcjach terminowych wynosi 44 mln zł - to w wyniku konsolidacji na Hutmen przypada 27,19 mln zł, Impexmetal 16,59 mln zł, a Boryszew - 10,78 mln zł.

Jak, zdaniem prezesa Boryszewa i Impexmetalu Adama Chełchowskiego, można szacować realne skutki wydarzeń w Szopienicach? - Z komentarzami zaczekajmy do wyników prac komisji - ucina prezes Chełchowski.

Bez wiedzy nadzoru

W związku z tą sytuacją rada nadzorcza Huty Metali Nieżelaznych Szopienice zawiesiła w czynnościach prezesa Zbigniewa Przebindowskiego. Decyzją rady przedsiębiorstwem kieruje tymczasowo Piotr Górowski, prezes Walcowni Metali Dziedzice (Hutmen kontroluje 89 proc. kapitału tej firmy). On również przewodniczy komisji, w której skład wchodzą pracownicy z grupy kapitałowej Hutmenu oraz niezależni eksperci, zajmujący się techniką zabezpieczeń finansowych.

Hutmen podał w komunikacie, że kontrakty zostały zawarte "poza obowiązującymi w Szopienicach procedurami zawierania transakcji zabezpieczających". O jakie zasady chodzi? - Nie możemy ujawniać szczegółów, dopóki komisja nie zakończy prac - mówi Mieczysław Wicherski, kierownik biura zarządu Hutmenu. - To było istotne odstępstwo. Gdyby transakcje zostały zawierane zgodnie z zasadami obowiązującymi w Hutmenie czy WM Dziedzice nie mielibyśmy takiej sytuacji - dodaje.

Rada zawiesiła prezesa, ponieważ przyznał on, że akceptował kontrakty, które zawierał zatrudniony w Szopienicach specjalista. Czy również członek zarządu Szopienic Jerzy Czarnecki dawał zgodę na zawieranie kontraktów? Komisja przyjrzy się dokumentom.

Nie będzie trzęsienia ziemi

Zdaniem prezesa Libolda, trzeba wyciągnąć wnioski z bolesnej lekcji. - W ciągu dwóch, trzech miesięcy stworzymy zespół, który będzie zajmował się kwestią zabezpieczeń finansowych dla całej grupy. Pozyskamy uznanych fachowców, między innymi byłych pracowników miedziowego konglomeratu KGHM - zapowiada A. Libold.

Jego zdaniem, nie ma zagrożenia dla planów Hutmenu i firma będzie dążyć do zwiększenia w tym roku wolumenu sprzedaży o 10 proc.

Prezes Libold z rezerwą odnosi się do wczorajszego tąpnięcia na giełdzie. Kurs Hutmenu spadł o 11,6 proc., do 27 zł. Z rąk do rąk przeszło 5,3 proc. kapitału. To rekordowe, jak na Hutmen, obroty. - W czasie "zwykłej" korekty zdarzają się spadki rzędu 6-8 proc. Proszę też zauważyć, że papiery są bardzo chętnie kupowane - mówi A. Libold.

Jego zdaniem, taniejącymi akcjami Hutmenu zainteresowali się inwestorzy finansowi. Być może atmosferę wczorajszej sesji dodatkowo podgrzała poranna informacja podana przez TVN24, że z powodu wpadki z kontraktami, w I kwartale Hutmen będzie miał 70 mln zł straty.

- To oczywiście nieprawda. Ale za wcześnie szacować, jak zdarzenie odbije się na naszych wynikach - mówi prezes Libold.

Niewykluczone, że aby pokryć stratę, Hutmen będzie się wspierał sprzedażą nieruchomości.

Komentarze

Michał Marczak

analityk DI BRE Banku

To była czysta spekulacja

Trudno określić transakcje zawierane przez spółki z grupy Hutmenu jako racjonalne. Zrozumiałbym jeszcze zabezpieczenie się od wzrostu cen miedzi, ale nie od spadku. "Gra na krótko" w tym akurat przypadku jest czystą spekulacją, która z zabezpieczaniem działalności operacyjnej nie ma wiele wspólnego. Szanse na szybką zmianę trendu na rynku miedzi są nieduże. To oznacza, że perspektywy przed otwartymi wciąż kontraktami nie są najlepsze.

Warto pamiętać, że na przełomie kwietnia i maja przypada sezonowy szczyt popytu na miedź. Innym powodem, który powinien powstrzymać widmo większej przeceny, jest możliwość wystąpienia strajków u części światowych producentów. Do tego widać wzmożony popyt na miedź ze strony Chińczyków, większy niż szacunki analityków sprzed kilku miesięcy. W styczniu, kiedy spółka Hutmenu zawierała swoje transakcje (sprzedaż kontraktów terminowych na miedź i cynk - przyp. red.), nasze biuro podniosło już wycenę dla tego pierwszego surowca. Generalnie uważam, że firmy produkcyjne nie powinny dokonywać transakcji na surowcach, które przekraczają wolumen ich produkcji.

Marcin Mostowy

Dyrektor Departamentu Zabezpieczeń w KGHM Polska

Kluczowe jest stosowanie procedur

Trudno komentować decyzje przedstawicieli grupy Hutmen, nie znając powodów, dla których je podjęto. Nie ulega żadnej wątpliwości, że transakcje zabezpieczające powinny być zawierane przy zachowaniu ściśle określonych procedur zarządzania ryzykiem. W KGHM transakcje zabezpieczające zawierane są w sposób ściśle określony wewnętrznymi przepisami spółki. Departament odpowiedzialny za zawieranie transakcji zabezpieczających nie może jednocześnie ich potwierdzać. Za potwierdzenia transakcji odpowiedzialny jest inny departament. To uniemożliwia zawieranie nieautoryzowanych transakcji.

Dodatkowo każda decyzja o zabezpieczeniach musi być przegłosowana uchwałą zarządu KGHM. W naszej firmie w procesie zarządzania ryzykiem patrzymy na sytuację wewnętrzną spółki oraz warunki rynkowe. Korzystamy przy tym z wielu opracowań, m.in. własnego działu analitycznego, raportów banków i niezależnych instytucji analitycznych. Trafne określenie ceny miedzi nie jest jednak łatwe z uwagi na wiele czynników nieprzewidywalnych, np. działalność funduszy spekulacyjnych czy strajki u producentów miedzi.

Maciej Wewiórski

Analityk CDM Pekao

Nie liczę na spadek cen miedzi

Na przełomie stycznia i lutego, kiedy spółka z grupy Hutmenu zawierała nieudane transakcje, notowania miedzi wynosiły około 5500 USD za tonę. W kolejnych tygodniach, wraz z powrotem na rynek dużych zleceń z Chin, notowania tego surowca wyraźnie wzrosły. Obecnie cena miedzi jest już wysoka. Trudno też uzasadnić jej dalszy wzrost. Wystarczy jednak jedna lub dwie informacje o faktycznych strajkach u producentów i będziemy świadkiem wyraźnego wzrostu cen tego surowca ponad poziom 8 tys. dolarów za tonę.

Prawdę mówiąc, nie liczyłbym też na wyraźny spadek cen miedzi do lipca, co akurat pomogłoby Hutmenowi. Na rynku zabezpieczeń trzeba wykazywać się stałą konsekwencją. Albo się chronimy przed przyszłymi wahaniami, albo nie. KGHM w tym temacie też nie jest konsekwentny. Spółka poniosła z tego tytułu w poprzednich latach spore straty. To pokazuje, jak trudny jest to temat. Dodatkowo na rynku miedzi działa obecnie wiele podmiotów o nastawieniu czysto spekulacyjnym.

Niewykluczone więc, że grupa Hutmenu powinna szybko zamknąć swoją pozycję, Nick Leeson i inni

słynni spekulanci-bankruci

Najbardziej spektakularnego wyczynu na rynku kontraktów terminowych dokonał Anglik Nick Leeson, który swoimi transakcjami rozłożył na łopatki Barings Bank, najstarszy w Wielkiej Brytanii bank handlowy.

W lutym 1995 r. w kasie Baringsa zabrakło 1,4 miliarda dolarów. Taki był rezultat transakcji zawieranych przez Leesona, operującego z singapurskiego oddziału banku. Brak odpowiedniego nadzoru zachęcił go do podejmowania nieuzgodnionych spekulacji na kontraktach terminowych na tokijski indeks Nikkei 225 i japońskie obligacje. Leesona skazano na 6,5 roku więzienia, ale wyszedł już w lipcu 1999 r. za dobre sprawowanie. Jest autorem książki, na podstawie której powstał film. Chce wrócić do biznesu.

Na Japonii siedem lat po Leesonie potknął się też John Rusnak z Allfirst (Baltimore) należącego do Allied Irish Banks. Specjalizował się w kupowaniu i sprzedaży dolarów i jenów. Zaangażował się w opcje i poległ, obarczając bank stratą 530 milionów funtów.

Peter Young z Morgan Grenfell wypracował stratę 600 mln dolarów. Uwierzył, że spółka Solv-Ex zna metodę taniego pozyskiwania ropy

z piasku i zaangażował w nią kilkaset milionów.

Toshihide Iguchi z Daiwa Bank w 1995 r. stracił miliard dolarów na transakcjach obligacjami amerykańskimi.

Miedź drożeje po informacjach o zakłóceniach dostaw

Ceny miedzi były wczoraj najwyższe od początku września. W tym roku miedź zdrożała już o 25 proc. To wynik oznak ożywienia popytu na ten metal i informacji o spodziewanych zakłóceniach dostaw. Wczoraj tona miedzi z dostawą za trzy miesiące zdrożała w Londynie o prawie 200 USD, do 7903 USD.

O tak znaczących zwyżkach przesądzają tym razem wiadomości z Indonezji. Papuascy robotnicy z kopalni Grasberg, należącej do firmy Freeport-McMoRan Copper & Gold Inc., na jutro zwołali wiec dla poparcia żądań płacowych. Ubiegłoroczne spory płacowe w Ameryce Łacińskiej i Afryce przyczyniły się do pobicia przez cenę miedzi historycznego rekordu.

Wczoraj ceny tego metalu wzrosły także dlatego, że czwarty największy na świecie jego producent, szwajcarska firma Xstrata, poinformował o wstrzymaniu dostaw z argentyńskiej kopalni Bajo de la Alumbrera. Przyczyną jest zniszczenie przez powódź linii kolejowej. Wszelkie informacje o zakłóceniach dostaw niejako automatycznie podnoszą ceny miedzi, ale także innych metali, bo równowaga na światowym rynku nadal jest bardzo napięta, o czym świadczy spadek zapasów.

Topnienie zapasów jest wynikiem ponownego wzrostu popytu na miedź. Świadczy o tym gwałtowny wzrost w lutym importu do Chin. Ceny miedzi w minionych czterech latach wzrosły ponadtrzykrotnie właśnie w wyniku popytu w Chinach, które zużywają najwięcej tego metalu na świecie.

W Chinach niesłychanego tempa nabrała urbanizacja, a na to potrzeba dużo miedzi. Nie bez znaczenia jest też ostatni etap przygotowań do igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Kurs Hutmenu spadł

wczoraj o 11,6 proc.,

do 26,97 zł. Gwałtownej

przecenie akcji towarzyszyły gigantyczne obroty.

Właściciela zmieniło 1,34 mln akcji, czyli 5,2 proc. kapitału.

Nic dziwnego - Hutmen,

jako właściciel 61,8 proc.

kapitału Huty Metali

Nieżelaznych "Szopienice", najboleśniej odczuje skutki nietrafionych transakcji

terminowych.

Kurs Impexmetalu spadł

z ustanowionego w piątek rekordowego poziomu 363 zł

o 1,4 proc., do 358 zł. Obroty nie były jednak wysokie. Akcjonariusze nie przejęli się wydarzeniami w Hucie Szopienice, chociaż Impexmetal konsoliduje wyniki Hutmenu jako właściciel 61 proc. akcji

i będzie musiał uwzględnić

w sprawozdaniu finansowym kontraktową wpadkę.

Papiery Boryszewa potaniały wczoraj o 3,1 proc.,

do 28,34 zł. Chemiczne

przedsiębiorstwo stoi

na czele wielkiej giełdowej

piramidy należącej

do znanego inwestora

Romanależy około 65 proc.

kapitału Impexmetalu.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy