Programy lojalnościowe kierowane do aptek ma każda z największych hurtowni farmaceutycznych w Polsce co najmniej od kilku lat. Wiele wskazuje jednak na to, że w najbliższym czasie ich rozwój może stać się podstawowym narzędziem walki konkurencyjnej między dostawcami leków. Z pewnością stanie się tak, jeżeli w życie wejdą poprawki do prawa farmaceutycznego, zakazujące rozwoju sieci aptecznych przez hurtowników bądź w ogóle łączenia hurtu i detalu w handlu farmaceutykami.
Wszyscy muszą zachęcać
To na pewno wpłynie na konieczność zmiany strategii przez takie firmy, jak PGF, Farmacol czy pozagiełdowe Orfe, które do tej pory prowadzą swoje biznesy dwutorowo. Dwie pierwsze spółki już zresztą oznajmiły, że nie będą aktywnie szukać nowych aptek do przejęcia. - Nie znaczy to, że jeżeli nadarzy się okazja, to z niej nie skorzystamy - mówi Jacek Szwajcowski, prezes PGF.
Z kolei dla takich firm, jak Prosper czy Torfarm, które z zasady nie działają w detalu, związanie ze sobą jak największej liczby aptek za pomocą programów lojalnościowych jest jedynym sposobem na utrzymanie klientów. Torfarm wydzielił nawet osobną spółkę, która ma koordynować wszystkie działania w ramach programu.
Apteki uczestniczące w programach hurtowni zostają przede wszystkim oznaczone wyraźnym i jednolitym logo. Dostawcy leków zaopatrują je też w różnego rodzaju broszury. Jednak najważniejsze, z punktu widzenia aptekarza, jest możliwość uczestniczenia w różnego rodzaju promocjach czy otrzymywanie zniżek na wybrane leki. Często hurtownie fundują nagrody zarówno dla pacjentów, jak i prowadzących apteki.