Jeszcze w tym roku władze w Rydze mogą rozpisać przetarg na koncesje dające prawo do poszukiwań i wydobycia ropy naftowej z szelfu Morza Bałtyckiego w tzw. ekonomicznej strefie Łotwy. Wcześniej było to utrudnione ze względu na litewsko-łotewskie spory o granicę między obszarami, do których prawo roszczą sobie te kraje. Prawdopodobnie jednak sprawę uda się ostatecznie rozwiązać, dzięki czemu będzie można rozpisać konkursy.
Lotos był pierwszy
Już kilka miesiecy temu chęć zdobycia dostępu do tych złoż zadeklarował prezes Grupy Lotos Paweł Olechnowicz. Teraz okazuje się, że w zmaganiach o łotewską ropę pod bałtyckim dnem z gdańskim koncernem może rywalizować poważny konkurent - Orlen.
Płocka spółka wprawdzie - jak zadeklarował niedawno w rozmowie z "Parkietem" jej prezes Piotr Kownacki - wykreśli ze strategii wszelkie terminy i liczby dotyczące wydobycia, ale nie oznacza to, że w ogóle rezygnuje z ambicji pozyskania własnych pól naftowych. Przeciwnie - jak wynika z naszych informacji - menedżerowie koncernu uczestniczyli w ciągu ostatnich paru tygodni w kilku szkoleniach (zorganizowanych m.in. przez firmę doradczą Deloitte and Touche), poświęconych właśnie wydobyciu ropy naftowej.
Prezes Orlenu przyznaje, że analizowane są kolejne projekty wydobywcze. Szczególnie zaawansowany ma być, według jego słów, ten, który dotyczy niedużego kraju, spoza regionów, którymi koncern był dotychczas najbardziej zainteresowany w kontekście zdobycia dostępu do złóż. W opinii szefa Orlenu, dla spółki szczególnie ciekawe byłyby takie pola, które byłyby "logistycznie związane" z innymi aktywami grupy. Do tego opisu Łotwa pasuje jak ulał. Przedstawiciele płockiego koncernu nie chcieli nam jednak wprost potwierdzić, że chodzi właśnie o ten kraj.