Telekomunikacja Polska wprowadza od dziś najwyższy w swojej historii abonament za usługi głosowe. Wynosi on razem z VAT 109 zł, podczas gdy najwyższy abonament dostępny w ofercie spółki to do tej pory 85 zł (w planie darmowe weekendy i wieczory).
Za tę kwotę narodowy operator oferuje abonentom pakiet 2 tysięcy minut połączeń miesięcznie, dlatego oferta nosi nazwę "tp darmowe rozmowy". Dopiero po jego wykorzystaniu doliczane są kolejne złotówki za wydzwonione minuty. - Z punktu widzenia klientów, oznacza to praktycznie nieograniczenie długie rozmowy, bo 98 proc. naszych abonentów wydzwania 700-900 minut w ciągu miesiąca - mówił Jacek Mrozik z TP. W nowym abonamencie, połączenie międzymiastowe kosztuje tyle, ile rozmowa lokalna. Niższe niż dotychczas są też stawki za telefony na komórki, choć nie tak bardzo, jak tego by chciał Urząd Komunikacji Elektronicznej. UKE dwa dni temu przedstawił projekt cen połączeń z telefonów stacjonarnych do sieci komórkowych, wskazując maksymalne stawki. W nowej ofercie TP minuta takiego połączenia kosztuje na razie 84 groszy (81 groszy w weekendy i święta). W projekcie UKE maksimum ustalono na 66 groszy (z VAT).
- Prowadzimy z UKE rozmowy na ten temat. Nasze stawki na pewno będą obniżone - przyznał J. Mrozik.
Nowa propozycja operatora jest skierowana do długo rozmawiających abonentów. Spółka liczy, że w tym roku abonament za 109 zł wykupi kilkaset tysięcy klientów (poniżej 500 tys.), z czego 20-30 proc. stanowić będą osoby korzystające już z planu tp darmowe wieczory i weekendy (abonament za 85 zł). Jak mówił J. Mrozik, TP dzięki ciekawym ofertom chce zahamować odpływ klientów telefonicznej usługi stacjonarnej. W podtekście oferty jest też próba poprawienia struktury jednostkowych przychodów TP na rzecz stałego dopływu gotówki. Abonament to coraz istotniejsze źródło wpływów TP. W 2006 r. stanowił 49,57 proc. przychodów z telefonii stacjonarnej TP (w 2005 r. - 43,59 proc.) i 38,8 proc. przychodów ogółem (35,4 proc. w ub.r.). TP chciała wprowadzić rozmowy bez limitu w 2005 roku. Nie zgodził się na to regulator.