W inicjatywę Polskiej Grupy Bezpieczeństwa Chemicznego, która działa przy Polskiej Izbie Przemysłu Chemicznego, zaangażowały się koncern Orlen i kontrolowany przez niego włocławski Anwil, zakłady azotowe z Puław, Tarnowa-Mościc i Kędzierzyna-Koźla, Zakłady Chemiczne Police oraz należące już dziś do Ciechu Zachem i Organika Sarzyna, PCC Rokita, a także Synthos (dawniej Firma Chemiczna Dwory) i Elana.
SPOT powstał po to, aby ograniczyć skutki ewentualnych awarii, do których może dochodzić przede wszystkim podczas transportu materiałów niebezpiecznych. Wszyscy sygnatariusze porozumienia zadeklarowali, że w tego typu sytuacjach będą udzielać pomocy Państwowej Straży Pożarnej i innym służbom ratowniczym.
Podstawę systemu stanowi sieć jedenastu tzw. regionalnych ośrodków, które są odpowiednio wyposażone, aby w jak najkrótszym czasie służyć pomocą. Ich działalność koordynuje Krajowe Centrum, które funkcjonuje w Płocku przy koncernie Orlen.
Pomoc udzielana jest na trzy różne sposoby, w zależności od zaistniałych potrzeb. Pierwszy stopień polega na telefonicznej, radiowej lub e-mailowej konsultacji specjalistów. Drugi - na konsultacji udzielanej bezpośrednio na miejscu zdarzenia, a trzeci - na pomocy technicznej świadczonej przez wyspecjalizowane jednostki ratownicze, działające w ośrodkach SPOT. W tym przypadku angażowany jest też specjalistyczny sprzęt ratowniczy.
Co roku zdarza się kilkadziesiąt zgłoszeń do systemu. Strażacy dzwoniąc z prośbą o pomoc, wybierają najczęściej ten z ośrodków, który znajduje się najbliżej. W PCC Rokita w Brzegu Dolnym w zeszłym roku udzielono trzy prośby o telefoniczne konsultacje. Przypadków drugiego i trzeciego stopnia pomocy w ramach SPOT nie odnotowano. Wcześniej oczywiście zdarzały się tu i takie sytuacje.